W przełyku drętwieją słowa wydarte cieniom
Patrzą dookoła
- Nic tu nie ma-
Mówią
I wracają do nieba.
A cisza trwa i nabrzmiewa treścią niemych ust
Krzyk schowany w poszyciu warg
czeka
Na grdyce wiesza się szept-
Cisza.
Wciąż rośnie cisza warstwami
Ukrzyżowanych słów.
Nienarodzone zgłoski
Płoną nim dotkną
tkaniny powietrza.
Przedwczorajsze wiersze nie znajdują ujścia .
Nie mogą wyjść, nie mogą nic.
Siedzą tu w mnie
Obrastając w śmierć