Można poczuć przerażenie słysząc świst wiatru przedzierającego się przez uchylone okno
Chwila niepewności znika po momencie, ale pewien rodzaj lęku utrzymuje się przez cała burze
Przez poplamione szyby oczy dostrzegają tylko łamane przez podmuch wiatru drzewa
A wokół jakby cisza, bo normalność dnia zagłuszona została przez szary szum
I człowiek przeminie jak kropla deszczu niezauważona
Spadająca na twarz jakby upominała się o chwile w której niemoc będzie tylko słowem
Nie mającym wpływu na cała resztę.
******
I znów powieki opadają bezwładnie
Szczypią oczy bo ciemności nie widzą już trzecią noc
W ruchach czuć melancholijność i lenistwo
Ale zasnąć nie czas
Gdy dzień jest chwilą
Chwilą w której czekasz na zajście słońca
Aby w końcu móc oddać się momentowi ukojenia
Który dostępny jest tylko gdy ukrywa cię mrok, przed spojrzeniami dnia
Pragniesz aby noc trwała wiecznie
I nie zaśniesz bo wiesz że zastanie cię dzień
A zniknie twój przyjaciel…noc.