Sianokosy
deliryczne opary traw
kantyczki treli i świergotów
na błękicie niebo skłonu
zanim ten zapach i zaśpiew mnie miną
kładę się w zagięciach traw
daję się szarpać trawom i wiatrom
potrzebna odmiana zmysłom
potem na nowo w litanii
delirium, kolor, śpiew, drażnienie
zagłębiam się jeszcze, wtulam w ciepłe
obracam się i wstaję
strzepuję z siebie stworzenie
ziarna, larwy, motyle, żuki, ja
powoli obracany w materiał do sianokosów
zrzucam sam siebie.