prasujecie swoje pogniecione marzenia
wznosząc tańce deszczu ku nieznanym parkietom
jak rozlane wino wsiąkacie w cudzą pościel
tniecie horyzonty, poszerzacie źrenice
czyste jak po burzy opuszczone pokoje
uginają ściany pod rannymi zorzami
zakurzona postać więdnie na parapecie
ślisko stąpa po dnie stłuczonych ram na zdjęcia
ja, leśne igliwie, patrzę na samoloty
miotane wiatrem, na rozlany winokrąg
wokół sennych statków marynarzy pijanych
pierwszym pocałunkiem, kołyszę się stłumiony
5.5.2007