Piotr Paschke
-
Postów
11 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Odpowiedzi opublikowane przez Piotr Paschke
-
-
Znakomity tekst! A pointa jeszcze lepsza!
0 -
Dzięki Gordon za pozytywną ocenę. Była z tym tekstem praca małym tępym pługiem po dużych skibach. Serdecznie pozdrawiam! PP
0 -
Moje Stonehange,
wydeptany krąg w podłodze małego pokoju,
gdzie światło przenika w stopy ;
wiodę je tam,
donikąd .
Wyuczę je bezbolesności,
wychodzenia w niepamięć ;
poznają wszystkie moje pęknięcia,
spiłują wszechświat płuc,
choć boją się nawet głośniej odetchnąć -
wydech czai się w półmroku.
Stopy wycharczą odległość,
oczekiwanie na resztę ciała.
I we mnie ciaśniej
od perfekcyjnie zagranej twardości okręgu.
Kamień - zatrzymana w kręgu pamięć,
pamięć - wszystkie przegrane po drodze oddechy,
oddechy - szansa na wzajemność powracających tu ciał.
Kiedy się na chwilę zatrzymam
nie zapytam martwego niemowy
o właściwą drogę.
2 -
Drogi Gordon!
Był kiedyś taki typ myślenia jak wyobraźnia poetycka!
Tobie pozostał w głowie tylko bełkot!
0 -
Supergramatyczność
Powiem coś, a zaraz padnie pytanie;
trudniejsze od pytań są domysły.
Skończmy już z tą super gramatycznością,
żadne głoski nie wchodzą w rachubę;
jedynie siła ma siłę przebicia,
zwłaszcza, kiedy myślę jak bić potrafi..
Smak pytań jest już egzotyczny,
tylko piwo smakuje jak dawniej,
jak dawniej palenie powoduje raka,
a raki są różne, bywają też rzeczne;
mam w sobie jednego z nich,
błądzi w tył, jak zarost po bez męskiej wyspie,
odruchowo ssie żywiciela,
drga niczym hektar owłosionej dłoni,
osłonięty wstydem o ułamek sekundy za późno.
Ma jednak coś wspólnego z początkiem życia;
zaiste, prawdą jest natomiast jedno męskie jądro
dające mu początek i określony czas.
Zostaw tu, na wyspie, skarb z kawałka siebie,
dotknij skóry kobiety, jak się dotyka samego środka wulkanu,
zwierzęcia zaszczutego przez sforę,
kończyny o martwym krwioobiegu.
Noc wygładza ciało,
by przy porównaniu śniadania z kolacją
męska racja ponownie nie chorowała na artretyzm.
0 -
Świetny tekst! Powalająca pointa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
0 -
Megalotermia
Niczym krawiec serca, krajczy lekkich koni,
co imają się znaków na końcu swej drogi,
podkową zbyt ciężką dla takiej pogoni
oddaję Ci ciało w ciężki zastaw progu
by już przestać pytać, jak się kraje pióro,
jak ponieść podkowę wysoko nad głową,
by się opowiedzieć pegazom jak szczurom
jak dni w próg wrastają, zgięte nowomową.
Dziś muszę ukroić, gdzieś, z kawałka siebie,
dla siebie samego kilka łat z pamięci ;
bososkrzydły pegaz – szczur, zastygły w niebie,
pod piórem przestrzeni nieustannie nęci.
Naprzeciw czekania i serce nie stanie.
Pegazom, jak szczurom, samotne konanie.3 -
Bardzo dobry tekst. Pozdrawiam...
1 -
Gdy poeta odszedł zbyt nagle, po cichu,
zostają zakładki ksiąg niedoczytanych,
pomysły, pośpiesznie spisane na strychu,
rozedrgane myśli, parę słów nieznanych.
Poeta odchodzi. Obcy usuwają
włosy, co przywarły na starych poduszkach.
Zagnieżdżone słońce, które innych budzi,
pieści żarem ciche ślady po opuszkach.
Kiedy go tu nie ma bezmyślne persony
palą w jego piecu notatki i listy,
sny o jednym wierszu, pisanym przez lata,
co miał być, po latach, dziś na ustach wszystkich.
Usuwa się jego stare pamiętniki,
wyrzuca jedyny krawat i koszulę,
zapałki, noszone w portfelu zapiski
i zdjęcie kobiety, połamane czule.
Odchodzi poeta, a ze starej szafy
ostatni raz na spacer idą jego buty,
stary, spruty sweter rękawy przeciera
a fotel i biurko idą spać na skróty.
Umiera poeta. Nikt już nie podlewa
w całym domu jednej, lichutkiej paprotki,
darte są dyplomy, jakieś zaświadczenia,
niknie legowisko ulubionej kotki.
Nie jemu znów biją te dzwony w niedzielę.
Zetlałe wycinki znów odrobią dniówki.
Spieszący donikąd nowi właściciele
na drzwiach odrapanych zmienią wizytówki.
Za tydzień zdziwiony zamilknie telefon,
zaniknie na ścianie pan zegar z kukułką
i inną się treścią zapełnią szuflady,
nową warstwę farby zauważy biurko.
Znów promyków światła będzie tu za mało,
niemych myśli wyjdzie zatarta podnieta
bo nic się dla świata naprawdę nie stało.
Świat się nie zawalił. Tylko zmarł poeta.
5 -
Wciąż szukasz schronienia
w takiej odległości -
jakie to szczęście być ufnym
w tylko takie drżenie rąk.
Bezbarwne Ty
w tworzeniu własnego ja
niecierpliwie rozmyte przez czas.
Odległość - -
wielka bruzda osuwająca się
na kolana.
Schronienia nie będzie.
Ręce drżą
by mimo wszystko nastała
Twoja pora dotyku
Dopiero wówczas nauczą
pokory..
0
Pora chwastów albo całkowite zamarznięcie
w Wiersze gotowe
Opublikowano
Spogląda poprzez łóżko
jak na chwast
jeszcze dzisiaj wtuli się w poparzony dzień
na skraju swoich zmarszczek
jedną z wielu codziennych zachcianek
przypudruje pierwszy szczebel
z rozklekotanej drabiny seksu
Zachwaszczone szczęście
pełne tonących drabin do nieba
spisane rozsądkiem niczym intercyza
Spogląda wprost
w mój odmieniony przez przypadki
fałszywy uśmiech
niezgrabnie przeszukuje ten lód
moje blade dno jej własnej duszy
A chwast rośnie powoli
niczym fałszywa bryłka złota
niczym złota rybka