Widzę inne życie,
Lepsze, pełniejsze.
Patrzę w oczy tych,
Których kocham.
Dlaczego ich ranię?
Czy jestem potworem?
Beskresne męki zazdrości,
Przeszywają mnie.
Nikt mnie nie uratuje.
Zrobić to mogę tylko ja...
Lecz nie, ja nie dopuszczę do siebie
Miłości...
Moja rodzina - obcy ludzie
Przyjaciele - setki złudzeń
Miłość - nawet nie zauroczenie
Znajomi - odległe wspomnienie...
Jestem sama.
Gniję od środka.
Zabija mnie..
Myśl o innym życiu
Zabija mnie...
Świadomość niedoskonałości
Zabija mnie...
Brak miłości
Zabija mnie...
Twój płacz
I smtne oczy,
Każde spojrzenie,
Kiedy odwracasz wzrok
I ten szok
Na twojej twarzy kochającej,
Kiedy uchylam ci prawdziwego oblicza
Mej duszy pustej, cierpącej, gnijącej...
I sama chcę zapłakać,
Lecz zdradzieckie oczy nie wydadzą ani jednej łzy
Podstępny głos
Tylko drży
Nie pozwoli ubrać w słowa
Uczuć - których brak
Beznadziei
Gorzki smak
Moja dusza zgniła
Już nie pokocha
Już nie polubi
Nazwasze pozostanie w nędzy nicości
Lecz ostatni uśmiech
Ci poślę
Nawet nie radośnie
Przepraszająco...
Za wszystko, co mogłoby być,
A czego już nie będzie
I odejdę tam
Gdzie cię nie ma.
Gdzie już więcej cię nie zranię.
A więc niech żyje moje życie!
Bo ja już nie chcę...