Czerń straszliwa, którą w skrzydłach noszę
Czerwień z krwi mojej pozostała w tobie
Jak anioł śmierci tutaj się panoszę
Jak Bóg kochany w ramiennej ozdobie
Lecz będzie czas zemsty, wiecznego cierpienia
Gdy wyjdę na świat w zbroi pozłacanej
Kiedy społeczeństwo mimo potępienia
Obronię jak żołnierz armii omotanej
I krzykną: bohater! To zbawca ludzkości!
Ja przejdę milcząco, mimo próśb wszelakich
Nie chcąc zaprzepaścić znowu swej godności
Osobnym życia trwaniem wśród osób nijakich
Kolejnym biciem serca do domu powrócę
Do piekła, do nieba, tam, gdzie miejsce moje
Kolejnym oddechem przeznaczenie zwrócę
Byś Ty na tym świecie życia cierpiał znoje