Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Scypat_

Użytkownicy
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Scypat_

  1. W ciągu paru miesięcy uroiło mi się kilka zbiorowisk słów... Krytyka mile widziana ! Szaleństwo Dwie puste gały Co się w duszę mi spojrzały Czemu takie smutne ? Czemu takie okrutne ? Kiedy nie ma już słabości Kiedy szczęście wiecznie w głowie gości Kiedy czasu jest bez mała Kiedy dusza już jest biała Kiedy wiara załamana Kiedy litość nie jest dana Tedy się przekonasz druhu Że szaleństwo już masz w duchu Czarna Czerń Czarna Czerń nad dniem wezbrała Czarna Czerń ludzi pochowała Czarna Czerń znów tryumfuje Czarna Czerń nad człekiem panuje Czego Czarna Czerń się brzydzi Z tego znów więc Potwór szydzi Ach Potworze ty szyderczy Niech twa skóra w słońcu skwierczy Boś pod Czerni panowaniem Wnet zapomniał o swym stanie Lecz tu nagle Czerń się trwoży Bo to światło rannej zorzy Zaraz paszczę jej przypali Tej co się jej wszyscy bali Smuci się też Potwór szczerze Bo go płomień stąd zabierze Idź człowiecze spójrz do dołu Będzie może coś z popiołów Wiedz w już więc że Biel nastała Sprytnie Czerni tron zabrała I nie martwi się nikt w wcale Bo to Czerń ucieka z żalem Ferma Bydła W małej mieścinie O wczesnej godzinie Na dźwięk wychodzą postacie Ruchliwe stwory Jak krowy z obory Wylewają się pod koryto I żrą żrą Ci z tyłu krzyczą Dajcie nam trochę swej paszy Dzielcie się z braćmi Bądźcie tak zacni Bo was diabeł postraszy Wychodzą farmerzy Pod koniec wieczerzy I wybierają okazy Ten mało waży Ta ładna z twarzy Idealnie wpasują się nam do pieca Się co jeden podnieca Czy go wybiorą I się pożegna ze śmierdzącą oborą Idą farmerzy Każdy się szczerzy Palec sądu wskazuje ofiarę Podchodzi pastuch Ryj do kagańca Już się grzeje piec dla wybrańca Siekiery cios Odbiera głos Leży wybraniec w szkarłatnej tafli Pastuch patroszy Żona odziera Drzwi od pieca z gracją otwiera I już się piecze wybrany zwierz Mięsko bydlęce ze smakiem zjesz Reszta już wraca do swej obory Będą na potem Czas na Nieszpory Pastuch przed wyjściem Zakopie trupa Tam gdzie już leży wybrańców kupa Gwiazda Samotna gwiazda wędruje po niebie Żaden poeta nie uwierzy dziś w siebie Bo cóż mu da ten jeden diament z firmamentu Wszak nie położy mu na kartce atramentu I sensu nie ułoży ani rymów nie skleci Tylko po cichu nad horyzontem leci Wiec usiądź poeto wlej trunku do szklanki Może ci sen podsunie wenę Po cichu szeptem jak z ust kochanki Przy okazji jestem tu nowy i witam !
×
×
  • Dodaj nową pozycję...