To było w ubiegły wtorek. Otworzyłem drzwi, chcąc wyjść z mieszkania. Poczułem szarpnięcie od tyłu. Ktoś mnie powstrzymał od przejścia za próg, chwytając za kołnierz płaszcza. Odwróciłem głowę, ona popatrzyła na mnie i wzrokiem nakazała zrobić zwrot, co uczyniłem. Przecież nie masz dokąd iść ? Rzekła. Nikt i nic tam na ciebie nie czeka. Dodała. Niczego tam dla ciebie nie ma. Zrozumiałem, zdjąłem płaszcz i nastawiłem czajnik. Odsapnąłem. Dobrze jest mieć kogoś, dzięki komu nie trzeba robić rzeczy niepotrzebnych. Ile czasu można zaoszczędzić, ile nieszczęść się wyrzec.