Nie szkodzi, że nic nie mówisz,
ja lubię milczące przedmioty.
Zaiste, wyglądasz jak pomnik,
bez sił, wiary, ochoty.
Ten smutek dziwnie mnie wabi,
wprost w melancholii sieci.
Jak pająk, wyssiesz me wnętrze,
raz, drugi i trzeci.
Nie oprę ci się przecież,
a raczej poproszę o jeszcze,
bezwstydne ciało ofiary,
żałosną prośbą dopieszczę.
I umrę w twych objęciach,
ostatnie wydając tchnienie,
rozkoszy i bólu zarazem
w miłosnej sieci spełnienie.