Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Beata_Dziel

Użytkownicy
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Beata_Dziel

  1. usiadłam niedaleko kąt był przestronny ale ciemny w oknie wisiało kilka kropel deszczu w moich nogach łasił się chłód a wokół pachniało wczoraj widziałam jak kręgosłup energicznie naprężył się i wyprostował jak skok oddany w jej stronę poślizgiem przerodził się w ukłon jak ona spojrzała na czarny cień mojego zesztywnienia i bladości kilka godzin przed nią tliłam się zauważyła że w powietrzu zawisł moment mojego zaskoczenia w jej lokach błysnęły nuty perłowe a on pił kawę czarną
  2. Dzięki Paula. W szczególności za przeczytanie i pozostawienie komentarza. A poza tym miło mi, że wiersz przemówił:) Pozdrawiam.
  3. Witaj Stanisławie. Cieszę się, że zaglądnąłeś do mnie i dziękuję za miłe słowa pod tekstem. Pozdrawiam.
  4. Miło mi, że przeczytałeś. Dziekuję i pozdrawiam również. Beata
  5. Grażynko. Biel na ustach to białe kłamastwo. Można oczywiście syntetyczniej ale przekaz w wersji "mniej przegadanej" traci na duchu jaki w nim chciałam zawrzeć. W szczególności gdy wprowadza się "grubszą skórę". Dla mnie to oznacza siłę, odwagę do walki z przeciwnościami, a w moim wierszu trywilanie chodzi o zmarszczki i fakt, że nie zmienia się nic poza tym, że powstają nowe. To taki smutny obraz, gdy ktoś czeka, pielęgnuje wspomnienia, a inni wykonują obowiązek w postaci chwili spełniania dobrego uczynku. Ciasto niestety jak dawniej nie smakuje. Nie ma niczego jak dawniej. W takim kierunku ten wiersz miał pójść. Jeśli tak nie jest w odbiorze, to tylko nieumiejętność autorki. Pozdrawiam i dziekuję za chwilę spedzoną z moim wierszem i ze mną. Beata.
  6. Witam. Pięknie dziękuję za komentarz. Oczywiście, że jestem zainteresowana "ale". W moim przypadku, po to wysyłam swoje wierszątka by "usłyszeć" o nich prawdę. Oczywiście, konstruktywną:-). p.s. Obawiam się o nadmiar powtórzeń:-). pozdrawiam, Beata
  7. zaskrzypiały drzwi przestrzeń pomiędzy dźwiękiem a ruchem wypłowiała i blady deseń ścian odżył znajomo jesteś mniejsza niż rok temu masz cieńszą skórę i kilka nowych min ale czeszesz się tak samo i masz ten sam zapach ten sam pierścionek na palcu te same kolczyki jestem obca i obojętna tak było też ostatnio nachylam się jednak byś mnie dosięgła uczepiła chwili różniącej się od samotności jestem jak powrót wspomnienie za którym nieustannie się tęskni ubarwione coraz mniej prawdziwe będziesz do mnie mówić a ja udawać że słucham upiekłaś moje ulubione ciasto będę udawać że smakuje mi jak dawniej za chwilę wyjdę z bielą słów na ustach że cię szybko odwiedzę
  8. no już. spokojnie. nic więcej się nie zepsuje kręgosłup pęknie. dłonie osiągną przestrzenie przestaniesz karłowacieć. zaskrzypi tylko ostatni oddech ale jutro będziesz już wolny wyjadłam z ciebie każdy samotny trans wszystkie decyzje na opak są moje. gdy paliłam ciebie wieczorami zdjęcie po zdjęciu w czerwieni w ostatnich kadrach sztywniał świat jest cicho nie spiesz się wyliżę każdą wątpliwość zajrzysz w głąb na wylot by nic nie zostało ci odpuszczone.
  9. skrzypi pod stopami domy ugrzęzły w zaspach nocne niebo zgięło w pół bieg zdarzeń wytraciły się znaczenia i zabrakło zapętleń z powodu których słowa kiedyś rozbijały łby białe postronki zastygły w kok paciorki różańca przesuwane jak mantra mają różany zapach a na rozstaju samotny krzyż nikomu nie wskazujący drogi kot przebiega spłoszony kruszy się starczym strachem w szklistym skurczonym oku ślad po moich odwiedzinach
×
×
  • Dodaj nową pozycję...