Ty, co rękę na muchę podnosisz,
Gdy bzyczy za głośno, gdy wiatr ją nosi -
Odpowiesz za mordy, za stosy, za kości;
Za rzezie i bitwy w szale wrogości.
Ty, co dziewczę łakomie postrzegasz,
Bo piersi uchyli, gdy suknię ubiera -
Odpowiesz za gwałty, za krzyki, za jęki;
Za szaty zrywane, dozgonne lęki.
Ty, co łgarstewkiem rzucasz przy kolacji,
By wybrnąć z trudnej przecie sytuacji -
Odpowiesz za kłamców, oszustów, fałszerzy;
Za święte nieprawdy, za tego, co wierzył.
Ty, coś brata w potrzebie ominął,
Gdy samotność cierpienia jedyną była winą -
Odpowiesz za gorycz, za szarość, za rozpacz;
Gdy z łoża śmierci nie będziesz mógł powstać.
---
Wyszła mi trochę nader patetyczna i nierytmiczna końcówka, może ktoś ma pomysł na zmianę, jeśli mu się spodoba.