zataili w sobie słowa
napływające żyłami do serca
próbując marnymi ustami
powstrzymać rzekę bezmierną
popijali aspirynę spirytusem
zakąszając antydepresantem
kładli się na ulicach
pod kołami elektrowozów
obolali w duszach tracili sens
zaciskając powieki przed rzeczywistością
dobijającą się do bram wrażliwości
powstali z prochu
wtaczają się rudą wstęgą
w nienasyconą gardziel poezji