Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kazimierz Balawejder

Użytkownicy
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Kazimierz Balawejder

  1. szłaś ze mną gdzie ścieżki wilków i niedżwiedzi pachniały świerki i buki w uszach bieszczadzki wiatr śwerszcz grał las nucił drwali pieśń bez końca na połoninach pachniała rosa w pustej cerkwi trochę modlitwy trochę zamyślenia po Łemkach tak mało śladów nagle nad cerkwią pojaśniało ucichły strumyki i buki krzyknęłaś Łemkowie wędrują do nieba
  2. kawa stygnie kot w oknie widać niebo trudny kraj zimne morze młodzi odpłynęli na wyspy usychają liście puste krzesła puste pokoje na ścianach zdjęcia ramki pękają z tęsknoty trudny kraj zimne morze w radio podają komunikat hydraulik powrócił do kraju na wieść emerytura 67 emeryt nie kupuje prasy czyta nekrologi czeka w oknie na listonosza potem godzinami bilansuje nic z tego nie wychodzi nawet gdy skurcza talerz
  3. matko na pożółkłej fotografi bądż pozdrowiona rozszalały się myśli wzrok na granitowym głazie w zniczu świało jak nitka pajęczyny odeszłaś cicho nad ranem przez przypadek
  4. łąki w obięciach czerwieni pachną dojrzałe ogrody a nasza rozmowa niedokończona nie usiądziemy już w cieniu tamtej jabłoni nie pogadamy czy musiałeś bez powodu w pół zdania odejść
  5. czas uzdrawia wspomnienia ( wnuczce z USA ) kiedy bardzo pragniesz spełnią się marzenia z dumą obserwuję rozkwita rozpoczęła wyścig małą stopką daje znać uczy się tego świata wciąż ją widzę na szklanym ekranie nie mogę dotknąć ciepłych rączek próbuję zrozumieć ocean się burzy sojusznik milczy każdego dnia nie umię prosić przybierać grzecznych póz pielgrzyma marzę ciągle marzę
  6. Ostatnio siedząc w pewne deszczowe popołudnie zadumany nad albumem ze zdjęciami,po raz kolejny wertowałem strony,odkrywając coraz to nowe ,zapomniane szczegóły z mniej lub bardziej oddalonej przeszłości.Nagle ze środka wypada pojedyncze zdjęcie .Na nim szczęsliwa para rozkoszująca się słońcem .Na tym zdjęciu są moi przyjaciele,których dotknęło wielkie nieszczęście i o tym chćę dzisiaj napisać .Szczęśliwa ,normalna rodzina-tak mógłby pomyśleć każdy,oserwując Tomka i Magdę.Małżeństwo jakich wiele,bo los im sprzyjał.Nagle wszystko prysneło,opuściła ich dobra passa To przyszło nagle,niespodziewanie z zaskoczenia.Tomek to facet w średnim wieku,pełen energi szczęśliwy,ma kochającą rodzinę,pracę,mnóstwo planów.Od pewnego czasu coraz częściej czuł się zmęczony,miał zawroty głowy,zdarzały się nawet omdlenia.Magdę niepokoiły te objawy u męża -Idż do lekarz Nic mi nie jest,to tylko zmęczenie-odpowiadał Tomek Na początku Magda myślała że może to rzeczywiście tylko zmęczenie-za dużo pracuje-myślała.Tomek był tzw złotą rączką i po pracy zawodowej nie mógł się opędzić od kolegów,sąsiadów i ch znajomych,którym trzeba było cośnaprawić coś zbudować.Był uczynny,niedrogi,klijentów przybywało Cieszył się wieczorem,kiedy mógł przynieść żonie dodatkowe pieniądze,lecz zapominał o sobie,o odpoczynku.Kiedy poczuł się gorzej zrozumiał,że to nie jest zwykłe przemęczenie.Udał się wreszcie do lekarza,a potem na serię badań.Wynik zabrzmiał jak wyrok,guz mózgu,który nie może zostać usunięty operacyjnie.Gdy Tomek opowiadał mi swoją historię miał w oczach łzy,ale z jego twarzy ani na chwilę nie zniknął uśmiech. Ja nie boję się śmierci Kazek,ja boję się zostawić żonę i dzieci.Jak oni sobie poradzą beze mnie w tym dzisiejszym chaosie w tym buszu.Nie wiem ile mi zostało czasu,miesiąc,może więcej,wiem tylko żę muszę się śpieszyć,bo ten czas minie jak kilka sekund. Wiem od Magdy,że Tomek się nie załamał zmienił,pracuje jeszcze więcej,porządkuje swoje sprawyczeka,ale czeka aktywnie z uśmiechem na twarzy(może,ba nawet napewno z rozdartym sercem) Taki jest Tomek-mój przyjaciel Z przerażeniem myślę-nie tylko ja -że może go zabraknąć w swojej rodzinie,wśród przyjaciół.Ze strachem myślę że stracę nieuchronnie takiego kolegę.Ale cóż,takie są ścieżki życia człowieka,taki jest okrutny los,taka jest śmierć,czasem przychodziniespodziewanie,ale każdy musi się jej podporządkować.
  7. zdziczał sad studnia zakryta wiatr czochra drzewa łąka pusta kurczy się ze strachu kiedyś było tak wesoło tylko słońce zachodzi z tej samej strony chaty gospodarze odjechali
  8. jaskółki samoloty latawce ziemia powiązana paskami pszenicy strach stróż we flanelowej koszuli a konie gryzą trawę pachnie miętą i jaśminem zza pleców niebo którego kolorów nikt jeszcze nie podrobił na łąkach bociany zwabione odgłosem żab pejzaż coraz bardziej przeszyty przecichą muzyką na strychu w okienku spłoszony kot przejeżdża lśniący parowóz dziadek nastawia zegarek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...