Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Elżbieta_Michalik

Użytkownicy
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Elżbieta_Michalik

  1. @Zuzanna_Be Tak właśnie przypuszczałam że nazwa własna (Wisła) wskazuje na związek z otaczająca rzeczywistością, ale jednoczesnie nie pasuje do całości, gdyż kreowany krajobraz jest jednak metaforyczny. Pozdrawiam
  2. @Zuzanna_Be Rzeczywiście - chyba to niepotrzebne powtórzenie. Moja refleksja jest taka, że czas stopniowo nas zmienia, choć wciąż czujemy się młodzi i niedoświadczeni. Zanurzenie w czasie dotyka przede wszystkim naszego ciała, ale również kształtuje charakter. Dziękuję za komentarz.
  3. @Zuzanna_Be Mgłę i spalone mosty odbieram metaforycznie, dlatego stan alarmowy kojarzę również metaforycznie, jako stan krytyczny zbolałej duszy. Co prawda palimy za sobą mosty, ale nie tak łatwo zmieniamy nawyki. Podoba mi się to ujęcie i czekam na efekt końcowy utworu.
  4. A wiesz... Ważne? Nieważne? Czy może nie jest to ważne?
  5. Przepływa obok mnie W wodzie po kostki brodzę Omijam głębie Czas płynie W jego nurcie Zanurzam Swoje dłonie Twarz Na dnie Jak otoczaki Muskana delikatną pieszczotą fali Coraz łagodniejsza jestem I wiecznie młoda W rwącej rzece czasu Na zawsze
  6. Wiersz piękny. Trochę ta interpunkcja ...A może tak: firanka musnęła nogę kobiety na ścianie zamajaczyły świetlne refleksy przesunęła dłoń po atłsowym prześcieradle poczuła delikatny dreszcz z pokoju zniknęły ściany drzewa uginały się pod ciężarem owoców myśli kobiety zawisły nad obcą twarzą mężczyzny pogładziła jego wysokie czoło i policzek czekanie dłużyło się a sen twardy tej nocy zaspa między nimi nie stopniała ani o milimetr rano przy stole on porozmawiał o polityce ona przekroiła jabłko
  7. Piękne Jednak ostatnia zwrotka odstaje. Oto moja propozycja: Nie ma wiatru, lecz mgła już opadła, odwołałam więc stan alarmowy. Teraz smutna do mnie dociera prawda, że wciąż idę tym mostem spalonym.
  8. Może zbyt wiele zmieniłam... tak to widzę: kolos z rodos wstał ubrał płaszcz i poszedł w psią mać bo miał dość bycia bogiem na posługach bo miał dość tej trwałości fundamentu życia mas
  9. Pod sklepieniem oczu waszych Wśród filarów waszych trosk Mój szczęśliwy bez-bolesny i beztroskich marzeń ląd Wśród ogrodów ten tajemny Gdzie owoce waszych rąk Obdarzały nas codziennie Światłem życia pośród dróg Tych nieznanych niezmierzonych Odkrywanych pierwszy raz Pod sklepieniem tym niebieskim Tylko wiara ufność w was Teraz świat zatoczył łuk I filary i sklepienia Niewidoczne nigdzie są Pora już na barki swe Nieboskłonu przejąć strop Aby oni mogli znów Wśród radości bosych stóp W rozbieganiu i na nowo Nieodkryty poznać ląd Aby oczy sponad nich Opatrzności niosły dar I pomogły znowu im Nieboskłonu dźwignąć garb
×
×
  • Dodaj nową pozycję...