Stoję przed lustrem w błękitnej, długiej sukni. Mam na sobie czarne buty na obcasie, do tego założyłam wiszące kolczyki w kształcie sopli. Za kilka minut wychodzę z Kamilem, moim mężem, do restauracji na kolację, nasze dzieci; trzy letni Adaś i czteromiesięczna Ewa zostają z moimi rodzicami w domu. Słyszę kroki na schodach, to właśnie Kamil schodzi w garniturze gotów już do wyjścia.
Wróciliśmy dość późno i nasze dzieci już śpią, aczkolwiek, ja do nich jeszcze zaglądam by się upewnić że wszystko z nimi w porządku.
Budzik wskazuję 5:30. Wstaję jak zawsze i idę przez podwórze do swej lecznicy dla zwierząt, po drodze wypuszczam kury i gęsi, wyprowadzam krowę i otwieram stajnię. W lecznicy przygotowuję sprzęt i wszystko co mi będzie dzisiaj potrzebne.
Wszystko gotowe więc wracam do domu by przygotować śniadanie. Gdy tylko przekroczyłam próg domu usłyszałam płacz Ewy, wiec poszłam ją przebrać i zabrałam ze sobą do kuchni. W czasie gdy mała Ewa piła mleko ja przygotowałam śniadanie. W momencie w którym położyłam na stole ostatni talerz do kuchni wszedł Kamil. Chwilę później słyszę płacz Adasia, więc idę do niego. Okazuje się że miał zły sen. Pomogłam mu się przebrać i zabrałam do kuchni, wchodząc zobaczyłam jak Kamil bawi się z Ewą.
Zabieram dzieci ze sobą do lecznicy. Adaś idzie się bawić na podwórze, a wózek z mała Ewą stawiam z tyłu budynku. Sama weszłam do lecznicy.
Sprawdziłam na którą ma przyjść pierwsza osoba ze swym zwierzakiem i usiadłam na krześle. Tak siedząc wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Adasia który próbuje złapać kurę i małą Ewę siedzącą w wózku. Gdy tak patrzyłam uśmiechnęłam się do siebie w duszy, bo wiem że spełniły się wszystkie moje marzenia.