Z całego spektrum świadomych manifestacji jaźni
Dzięki konfrontacji najintensywniej w niepokoju smakuję.
W cudzych oczach bezpiecznej przystani szukając
Zostaję odrzucony, w lustrzanym odbiciu obnażony bezlitośnie.
Wewnętrzny ruch z poziomu serca lotem błyskawicy rozchodzi się po ciele
A całość doświadczenia poza zasięgiem.
Konflikt między świadomym i podświadomym życiem trwa:
To stąd zapewne bierze się trudność cała.
W procesie integracji to lęk jest najwierniejszym kompanem
Gdy tak balansuję na pograniczu idei i realnych możliwości.
A przecież wystarczyło by tylko wybaczyć jaźni swej
Pozwalając sobie na błędy, wypracowując w sobie dystans i cierpliwość.
Czy bowiem nie jest tak że gdy dziecko wystarczająco troskliwie tulisz
To i serce Twe staje się spokojniejsze?
Gdy zapewniasz mu bezpieczeństwo domowego ogniska
To i czuje się ono pewne w zewnętrznym świecie.
Od truizmów do żywego doświadczenia droga daleka
Materia efemeryczna, a i praca z nią iście saperska
Byle jednak do celu, w ojca silne ramiona -
Tam odnajdę mój spokój utracony.