Da się go nie tylko przeczytać ale uważam że to całkiem niezły wiersz.
Określenie go mianem wiersza "niedzielnego" (skąd taka prostacka nazwa? ) jest nie na miejscu. Autor włożył w niego swoją pracę a efekt jest co prawda nie powalający ale jednak w pełni do zaakceptowania.
Faktycznie tekst błaho-laurkowy do przeczytania i zapomnienia.
Grafomanią bym go nie nazwał (bo "bylektosie" zdecydowanie nadużywają tego pojęcia). Raczej wierszykiem i nic ponadto.
Temat chwytliwy - dzieci zaspokajające niezaspokojone ambicje wlasnych rodziców. W pierwszej chwili odniosłem wrazenie że tekst nieco przegadany - ale to był błąd. Wszystko jest na swoim miejscu. Dobry wiersz.
Powyższy wiersz aby go poprawnie ocenić, wymaga od czytelnika nie tyle doszukiwania się ukrytych znaczeń itp. co dopuszczenia do głosu zwykłej wyobraźni, fantazji i poetyckiej wrażliwości. Ładnie i lekko napisany z wdziękiem. Plus.
Można się czepiać nieco sztywnej formy przedstawienia treści i wynajdować 101 innych "usterek" tego wiersza ale to nie przesłoni faktu że jest sugestywny, mocny i dobry.