Mętny strach jak róg bawoli,
przebił zbroję mojej woli
tryska juchy wrząca lawa
ból przeszywa pierś
.
Padły ostatnie rubieże
niczym trup u swych stóp leżę
smak porażki zalał usta
wypełnił mą treść
.
w trzewiach wrze upokorzenie
zżera mnie jak zakażenie
pokonany na kolanach
oddaję mu cześć
.
miałem góry z posad ruszyć
zapał płonął w mojej duszy
dziś nad grobem mych ambicji
pomnik mogą wznieść
.
nie ma blasku i orderów
nie ma chwały, jupiterów
w cieniu szarej przeciętności
krzyż swój muszę nieść
.
złuda spala się najjaśniej
zlana trwogą jak kiep gaśnie
wlokąc się bezpieczną drogą
snuję klęski pieśń
.
brocząc krwią trawię porażkę
żądzą pałam zemsty strasznej
wiem, że jutro znowu wzniosę
w górę zaciśniętą pięść
.
jeszcze krwawię, pokonany,
lecz przez noc wyliżę rany,
słodkie owoce spełnienia
w końcu będę jeść
...
pierwsze co gdziekolwiek, kiedykolwiek opublikowałem, więc będę wdzięczny za krytykę.