poruszam się po ścieżkach
mej pamięci
ulotne wspomnienia...
przyjemne
biegnę ku nim z zapamiętaniu
z lekkością motyla
rozkoszując się każdym krokiem
po alejce usłanej kwiatami
przykre
omijam szerokim łukiem
a dróg do nich wiodących
zarośniętych zielskiem
nie zauważam
tak to już jest...
mapa mych wspomnień rozległa
wiele dróg
krótszych i dłuższych
prostych jak strzała i krętych
jasnych i ginących w mroku
każdy mijający dzień
tworzy
nowe wciąż nowe i nowe
jutro też będę samotna
sama
z tobą u boku
nieszczęśliwa
zaplątana we wspomnienia
związana przeszłością
czy
weszliśmy już na drogę bez powrotu
a może jeszcze wrócisz
może
z czułością spojrzysz mi w oczy
lekko dotkniesz mej dłoni
przytulisz
może....
rankiem
budzę się z błogim uśmiechem
rozchylonymi wargami smakując
twój delikatny pocałunek
w ciągu dnia
rozmarzonymi oczyma chwytam
twój roziskrzony wzrok
a chętnym umysłem chłonę
każde twoje mądre słowo
wieczorem
rozanielona zasypiam wtulona
w twe ciepłe opiekuńcze ramiona
rozkoszując się każdą chwilą
mijającego dnia spędzoną z tobą
czy to jest miłość
wiosną urzeka
wysmukłym pniem i
bezlistną koronką gałęzi
usianych pączkami dążącymi ku słońcu
latem kusi
odpoczynkiem w cieniu jej delikatnych listków
drżących leciutko pod naporem wiatru
jesienią olśniewa
pięknem złoto-czerwonych liści
szeleszczących z cicha pod naporem gibkiego ciałka wiewiórki
zimą onieśmiela
chłodną bielą kory
i pokrytych srebrną szadzią gałązek
zachwyca mnie
księżyc w lisiej czapie
na rozgwieżdżonym bezkresnym niebie
intryguje mnie
głos puszczyka
krążącego nad tajemniczym prastarym lasem
przeraża mnie
mrok
czający się w zakamarkach opustoszałego ogrodu
ze starą furtką jęczącą na wietrze jak skrzywdzony starzec
koi mnie
dotyk
ciepłych miękkich dłoni w blasku świec i..
pysk starego psa na mych kolanach
sople lodu ronią łzy
po pocałunkach słońca
gwizd kosa
świdruje w uszach
topniejący śnieg spływa
delikatnymi strumyczkami
u podnóża rwących się ku niebu przebiśniegów
już koniec zimy