Mówią, że jesienią wraz z szelestem liści
melancholia stuka do okien wraz z deszczem,
że szarością, smutkiem świat okryty mgliście,
choć promienie słońca nie zasnęły jeszcze.
Mówią, że jesienią szaro, buro, brzydko,
że słońce zasnęło pod łez kołysanką,
i że błękit nieba nie błękitny, tylko
przyćmiony szarugi i wichury kalką.
Mówią, że jesienią cały świat się zmienia -
drzewa, ptaki, ludzie omszali zupełnie
i zegar, jak wariat pędzi bez wytchnienia
ku zimie,a zimą jeszcze bardziej sennie.
A ja lubię czasem pod liści pierzyną
poczuć w swojej duszy melancholii nutę,
zmoczyć deszczu kroplą i mgły odrobiną,
chwytać w dłoń powietrze purpurą osnute.
A ja lubię słuchać szeleszczących wierszy
przez listopad z wiatrem w gałęziach utkanych
i czekać, aż spadnie śnieżny płatek pierwszy
na twarz mą jesienną, na twarz zadumaną.