Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

James Cybulski

Użytkownicy
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez James Cybulski

  1. Stan zagubienia rzeczywistości Myśli oblewa żarem jasności Jutro staje się sennym koszmarem Trucizną powoli niszczącą z umiarem Spętany jak bydlę, za sznur prowadzony Zrywając nakazy, obłudą uczony Biegnę z przymusu, chcąc dreptać powoli Spojrzenie w głąb siebie, dać szanse pozwoli To wszystko jest jak pusty krajobraz Drwina artysty z poglądu na obraz Więc chcąc iść naprzeciw z szyderczym uśmiechem Patrzę na tłumy z ich płytkim oddechem Nie znając własności w tym świecie dla gości Gdzie kolejne tchnienie pokarmem przyszłości Jak żyć - to żyć już trzeba pięknie Patrzeć szeroko, na świat który więdnie
  2. Słowem zaprawa, wiosenna przeprawa Gdy noc zapadła na zewnątrz chłodnawa Wers przy wersie uleczyć mnie może Wraz z trunkiem i dymem to walka na noże Długa ta noc, piękno spokoju Gotów przez nią dokonać rozboju Wśród myśli, emocji i twarzy wpisanych W karty wspomnień dawno zapomnianych Każdy jest twardy lecz z porcelany A każde potknięcie zostawia swe rany Gdy świt nadchodzi skleja się dusza Z dźwiękiem budzika już nic nas nie wzrusza Dopada codzienność, życia pandora Dusza szaleje, w używkach podpora Bo cóż jest gorszego od bezsilności? Gdy nigdzie nie ma szczęśliwych miłości Co będzie nie wiem, niech spokój zagości Wcześniej czy później zbieleją me kości
  3. Mówią, że nie sądzi się zwycięzców W tym brutalnym dzisiaj świecie Nie docenia się też mędrców Poprzez intelektualne śmiecie Dziś jest sukces pożądany Presja czasu, miejsca, ludzi Zakładają nam kajdany Nim się człowiek mały zbudzi Gdyby tak wszystko odwrócić Wyzbyć wolność skrępowaną Gdyby całość w proch obrócić Tylko one pozostaną Te uczucia, te najgłębsze Które innym pragnąć damy Oczekiwań czas na większe Piękno życia w kantach ramy Zaś samotnik doskonały Co rogami przeciw światu Ma swój kącik, słodki mały Pełen pachnącego kwiatu Nikt mu panem, nikt mu sługą Plan na życie ma wspaniały By móc stworzyć szansę drugą I ratować ideały Lecz gdy stworzy już swój światek Jemu też da znać o sobie Obrywając z kwiatu płatek Zacznie wzdychać o osobie Godnej trudnej tej miłości Co bez skutku tak się wzlata Ukrywanej bez litości Przez miesiące, dni i lata Mimo wszystko bojaźń wielka Przed uczuciem, przed nieznanym Ciąży nad nim ciężka belka Samotności był oddanym Ten kto sprawdzi ten się dowie Co jest w życiu tylko ważne Niech drugiemu dalej powie Jak to robić błędy straszne Nie samotność, nie kariera Jest lekiem na ból istnienia Jedna taka jest maniera Miłość, życia sens odmienia
  4. A na polu rósł krzew róży Dziki, gęsty pełen pszczół Lecz w nim nie ma jednej muzy Wiążąc życie pół na pół Róża stała się westchnieniem Co wspomina ścięcia ból Dawniej żyła w kwietnym kole W którym klaskał świata ul Róża słabą jest aktorką Choć ma kolce, kwiatów pąk Będąc w krzewie amatorką Podziwianą przez jej krąg Odkąd sama jest w wazonie Nikt nie patrzy na nią wcale Czemu już nie klaszczą dłonie? Teraz widać jej detale Nikt docenić nie potrafił Piękna, wdzięku i zapachu Wciąż marzyła by tu trafił Rój pamiętny pełen smaku Nie pomoże nic już kwiatu Z samotności cierpi wciąż Nie ukaże się już światu Usychania ugryzł wąż
  5. Najpiękniejsze uczucie, do nieskończoności Sam nie wiem tylko czy bez sprzeczności Bo miłość gorąca bez odwzajemnienia Szczęście, marzenia na drobne rozmienia Tyś mą nimfą, tyś mym natchnieniem Powietrzem, światłem i pożywieniem Nie wiem czy przekazać Ci to co czuje Boję się odmowy - że mnie ukłuje Oddałbym wiele za wspólne chwile Za uśmiech Twój, oczy - co patrzą tak mile Tyś cudowna w blasku, gorejącym złocie W nocy, za dnia - w bogactwie prostocie Pozostaje więc pytanie Co czujesz ma droga: Przyjaźń? Kochanie? Lecz wiem już na pewno - kocham Cię nad życie! To moje wyznanie więc nie nadużycie
  6. Chciałem banalnie to ująć, lecz się nie dało Określić to wszystko co się dziś działo Dzień ten zbyt sztuczny bo wymuszony Niech nikt nie każe mi chodzić wzruszonym Dni trzysta sześćdziesiąt pięć mamy w roku A jeden ze wszystkich jest solą w oku Bo jakże wymierne jest określenie Wyznanie miłości, w dzień symbol - to lżenie Dlatego nie warto iść razem z tłumem Czcić, chodzić, oglądać ze zbytnim dziś szumem Bo to co najszczersze jest dziś w nas samych Dziękuję postoję, wśród cichych i śmiałych Nie jest to zawiść, nie rozgoryczenie Nie jest to także błędne życzenie Lecz trzeźwo myśląc, oddaje te słowa Miłość prawdziwa nie jest jednodniowa
×
×
  • Dodaj nową pozycję...