Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Paweł Gołaś

Użytkownicy
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Paweł Gołaś

  1. [center]Wstanę i spojrzę w swe ranne dłonie Bo swój upadek zawdzięczam tylko sobie Poczuję nosem krwi żelazne wonie Następnym razem mogę skończyć w grobie Otrzepię ubranie z mokrego błota Obejrzę za siebie i spojrzę w dawne cienie Przestąpię przepaść dopełnię żywota Pochłoną mnie szybko piekła płomienie Jednak kiedy demon spęta mnie w łańcuchy Z rozciętej rany krew będzie płynąć Rozszarpią mnie nienawistne duchy Ja będę walczyć bo wolę zginąć I własna siła zbroją mnie obdarzy Gdy zagości uśmiech na zmęczonej twarzy[/center]
  2. A to linki do moich wierszy: http://www.poezja.org/wiersz,71,129579.html http://www.poezja.org/wiersz,71,129626.html http://www.poezja.org/wiersz,71,129552.html http://www.poezja.org/wiersz,71,129549.html
  3. [center]Gdy stary czas w końcu przeminie Starzy królowie utracą władzę Gdy stara rzeka już nie popłynie Żadnego kwiatka już nie zasadzę Gdy stare zwyczaje człowiek pogrzebie Nowa nadzieja spłynie doliną Gdy w końcu zrozumie, ocali siebie Przestanie żyć tylko chwilą Gdy świat od nowa przyjazny będzie Gdy minie okres zwątpienia Wtedy wyrosną uczucia wszędzie Bo świat się w końcu zmienia I otrzymamy pełen przestrzeni Bez wierzeń i wyznań żadnych Świat pełen słońca pełen zieleni Bez złudnych obietnic zdradnych [/center]
  4. Witam mam pewien problem. Od niedawna zajmuję się pisaniem wierszy. Dokładnie od 3 miesięcy. Napisałem już kilka i kilka wstawiłem na forum. Spodziewałem się jakichś komentarzy które pomogą ocenić czy idę w dobrym kierunku.Niestety żadnego nie otrzymałem. Pisze sonety i wiersze o zwrotkach sześciowersowych rymowanych ababcc. Chciałbym prosić o zapoznanie się z moimi przysłowiowymi "wypocinami" i ocenienie ich tutaj bądź bezpośrednio w poście z wierszem, na wiadomości prywatnej lub też na gg 25925469. Z góry dziękuję i pozdrawiam.
  5. [center]Gdy cię ujżałem w nieba błękicie I spogladałem bardzo ciekawie Wróbel obwieścił twoje przybycie Czułem się prawie jak w śnie na jawie Twój piękny usmiech dla mnie więzieniem Co mnie otoczył piekna płomieniem Tymczasem we mnie coś dziać się musi Przed tobą zawsze uchylę czoła Zapach twych włosów przyciąga, kusi Pierwsza na świecie wizyta anioła Idziesz ulicą swym lekkim krokiem Ja przy twym pieknie zwykłym tłumokiem Podziwiam szczerze twe oczy złote Siłę mi dają by wznieść się wysoko Odwiedzam w sercu swym ciemną grotę By schować myśli o tobie głęboko Lecz to nie daje żadnego skutku I coraz bardziej pogrążam się w smutku Jednak gdykolwiek okazja będzie A z haka zniknie skórzana szata I gdy na rzece zatańczą łabędzie Pójdę za tobą na koniec świata I kiedy wpadnę w góry szczeliny Obsypią cie kolorowe bursztyny Gdybym o tobie dowiedział się wcześniej gdybym cię spotkał w czasach miłości Czułbym się teraz o wiele boleśniej Bo muszę kochać bez wzajemności I choćbym trafił na podium w niebie Nigdy już więcej nie zapomnę ciebie Me serce nożem od dawna rozciete W nim trwają wieczne ogniska i burze Moje uczucia nie sa przeklete Bo jestem sługą i tobie służę Nigdy nie zyskam spokoju ducha Natchnienia wulkan we mnie wybucha Zapomnieć nie mogę o twej wspaniałości Rozszarpią mnie dziś potwory zębate Pragnął bym teraz dostąpić litości Zamknąć za sobą żelazną kratę Lecz gdy twa postać wpada w me oczy Czuję gorąco bo ktoś mnie zamroczył Dzisiejszej nocy nie wrócę do domu Rzucę się w zimną wodę niebieską Gdy będe czekał wielkiego gromu Twój dotyk będzie ratunku deską I znajdę miejsce gdzie ma dusza spoczywa Okryje mnie wkrótce męka straszliwa Ty jesteś dla mnie mocą żywiołów Zniszczę dla ciebie wszystkie klasztory Rozstąpią się szeregi aniołów I się okaże że jestem chory Lecz bólu pęknie obronna forteca Twa jasna łuna me serce oświeca Codziennie rano czekam na ciebie Ty jesteś dla mnie nadziei światłością Wiem że policzę gwiazdy na niebie Bo twoje słowa jedyną przyszłością Spojżał bym chętnie w twój wzrok uroczy Lecz nie śmiem spojżeć prosto w twe oczy[/center]
  6. [center]Tyś tajemnicza jak dawne księgi Ciebie od podstaw chciałbym przebadać By się dowiedzieć skąd twej potęgi Siłą na którą chce się opadać Stąpam po strefie swojej ciemności Patrzę na łzy w twoich pięknych oczach Zapomnieć nie chcę o mej miłości Zatopić dłonie w twoich warkoczach Nie chcę byś była na wieki samotna I chciałbym nową dać ci nadzieję Otwieram w sercu mym wszystkie okna Przeglądam w myślach twej sławy dzieje I gdy powstanie coś między nami Znikną tęsknoty spłukane łzami[/center]
  7. [center]Ukryłem się w ciemnościach pieczary Naprawdę ciemno w tej jaskini było Straciłem resztki swej wielkiej wiary Utrata Ciebie to mnie zmroziło Bo tam na zewnątrz nikt mnie nie czeka Chcę wspiąć się na swą samotną górę Nienawiść dobro z serca wywleka A ja otaczam się grubym murem Przyjaźń dawała mym nerwom spokój Teraz przyszła chwila samotna I siedzę co dzień w tym zimnym mroku Już nie otworzę uczucia okna kiedyś Cię chciałem miłością obdarzyć Odpędzić ciemność, gdy wieczór zapada Lecz pozostaje mi tylko marzyć Bo złych demonów przybywa armada[/center]
×
×
  • Dodaj nową pozycję...