[center]Wstanę i spojrzę w swe ranne dłonie
Bo swój upadek zawdzięczam tylko sobie
Poczuję nosem krwi żelazne wonie
Następnym razem mogę skończyć w grobie
Otrzepię ubranie z mokrego błota
Obejrzę za siebie i spojrzę w dawne cienie
Przestąpię przepaść dopełnię żywota
Pochłoną mnie szybko piekła płomienie
Jednak kiedy demon spęta mnie w łańcuchy
Z rozciętej rany krew będzie płynąć
Rozszarpią mnie nienawistne duchy
Ja będę walczyć bo wolę zginąć
I własna siła zbroją mnie obdarzy
Gdy zagości uśmiech na zmęczonej twarzy[/center]
A to linki do moich wierszy:
http://www.poezja.org/wiersz,71,129579.html
http://www.poezja.org/wiersz,71,129626.html
http://www.poezja.org/wiersz,71,129552.html
http://www.poezja.org/wiersz,71,129549.html
[center]Gdy stary czas w końcu przeminie
Starzy królowie utracą władzę
Gdy stara rzeka już nie popłynie
Żadnego kwiatka już nie zasadzę
Gdy stare zwyczaje człowiek pogrzebie
Nowa nadzieja spłynie doliną
Gdy w końcu zrozumie, ocali siebie
Przestanie żyć tylko chwilą
Gdy świat od nowa przyjazny będzie
Gdy minie okres zwątpienia
Wtedy wyrosną uczucia wszędzie
Bo świat się w końcu zmienia
I otrzymamy pełen przestrzeni
Bez wierzeń i wyznań żadnych
Świat pełen słońca pełen zieleni
Bez złudnych obietnic zdradnych [/center]
Witam mam pewien problem. Od niedawna zajmuję się pisaniem wierszy. Dokładnie od 3 miesięcy. Napisałem już kilka i kilka wstawiłem na forum. Spodziewałem się jakichś komentarzy które pomogą ocenić czy idę w dobrym kierunku.Niestety żadnego nie otrzymałem. Pisze sonety i wiersze o zwrotkach sześciowersowych rymowanych ababcc. Chciałbym prosić o zapoznanie się z moimi przysłowiowymi "wypocinami" i ocenienie ich tutaj bądź bezpośrednio w poście z wierszem, na wiadomości prywatnej lub też na gg 25925469. Z góry dziękuję i pozdrawiam.
[center]Gdy cię ujżałem w nieba błękicie
I spogladałem bardzo ciekawie
Wróbel obwieścił twoje przybycie
Czułem się prawie jak w śnie na jawie
Twój piękny usmiech dla mnie więzieniem
Co mnie otoczył piekna płomieniem
Tymczasem we mnie coś dziać się musi
Przed tobą zawsze uchylę czoła
Zapach twych włosów przyciąga, kusi
Pierwsza na świecie wizyta anioła
Idziesz ulicą swym lekkim krokiem
Ja przy twym pieknie zwykłym tłumokiem
Podziwiam szczerze twe oczy złote
Siłę mi dają by wznieść się wysoko
Odwiedzam w sercu swym ciemną grotę
By schować myśli o tobie głęboko
Lecz to nie daje żadnego skutku
I coraz bardziej pogrążam się w smutku
Jednak gdykolwiek okazja będzie
A z haka zniknie skórzana szata
I gdy na rzece zatańczą łabędzie
Pójdę za tobą na koniec świata
I kiedy wpadnę w góry szczeliny
Obsypią cie kolorowe bursztyny
Gdybym o tobie dowiedział się wcześniej
gdybym cię spotkał w czasach miłości
Czułbym się teraz o wiele boleśniej
Bo muszę kochać bez wzajemności
I choćbym trafił na podium w niebie
Nigdy już więcej nie zapomnę ciebie
Me serce nożem od dawna rozciete
W nim trwają wieczne ogniska i burze
Moje uczucia nie sa przeklete
Bo jestem sługą i tobie służę
Nigdy nie zyskam spokoju ducha
Natchnienia wulkan we mnie wybucha
Zapomnieć nie mogę o twej wspaniałości
Rozszarpią mnie dziś potwory zębate
Pragnął bym teraz dostąpić litości
Zamknąć za sobą żelazną kratę
Lecz gdy twa postać wpada w me oczy
Czuję gorąco bo ktoś mnie zamroczył
Dzisiejszej nocy nie wrócę do domu
Rzucę się w zimną wodę niebieską
Gdy będe czekał wielkiego gromu
Twój dotyk będzie ratunku deską
I znajdę miejsce gdzie ma dusza spoczywa
Okryje mnie wkrótce męka straszliwa
Ty jesteś dla mnie mocą żywiołów
Zniszczę dla ciebie wszystkie klasztory
Rozstąpią się szeregi aniołów
I się okaże że jestem chory
Lecz bólu pęknie obronna forteca
Twa jasna łuna me serce oświeca
Codziennie rano czekam na ciebie
Ty jesteś dla mnie nadziei światłością
Wiem że policzę gwiazdy na niebie
Bo twoje słowa jedyną przyszłością
Spojżał bym chętnie w twój wzrok uroczy
Lecz nie śmiem spojżeć prosto w twe oczy[/center]
[center]Tyś tajemnicza jak dawne księgi
Ciebie od podstaw chciałbym przebadać
By się dowiedzieć skąd twej potęgi
Siłą na którą chce się opadać
Stąpam po strefie swojej ciemności
Patrzę na łzy w twoich pięknych oczach
Zapomnieć nie chcę o mej miłości
Zatopić dłonie w twoich warkoczach
Nie chcę byś była na wieki samotna
I chciałbym nową dać ci nadzieję
Otwieram w sercu mym wszystkie okna
Przeglądam w myślach twej sławy dzieje
I gdy powstanie coś między nami
Znikną tęsknoty spłukane łzami[/center]
[center]Ukryłem się w ciemnościach pieczary
Naprawdę ciemno w tej jaskini było
Straciłem resztki swej wielkiej wiary
Utrata Ciebie to mnie zmroziło
Bo tam na zewnątrz nikt mnie nie czeka
Chcę wspiąć się na swą samotną górę
Nienawiść dobro z serca wywleka
A ja otaczam się grubym murem
Przyjaźń dawała mym nerwom spokój
Teraz przyszła chwila samotna
I siedzę co dzień w tym zimnym mroku
Już nie otworzę uczucia okna
kiedyś Cię chciałem miłością obdarzyć
Odpędzić ciemność, gdy wieczór zapada
Lecz pozostaje mi tylko marzyć
Bo złych demonów przybywa armada[/center]