-
Postów
5 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Walenty Walewski
-
Podczas gdy pochodzenie wielu indoeuropejskich narodów jest mniej więcej jasne, pochodzenie Słowian, do których należą Polacy, Czesi, Słowacy, Rosjanie, Słoweńcy itp., do dnia dzisiejszego wciąż pozostaje wielką tajemnicą. Pomimo oczywistej bliskości języków słowiańskich z językami bałtyckimi starej Europy (litewskim, łotewskim, łatgalskim i pruskim), jednak istnieją znaczne różnice między nimi, które nie pozwalają wyjaśnić to wyłącznie przez jedno pochodzenie. Nie ulega jednak wątpliwości, że Bałtowie w pewnym stopniu uczestniczyli w etnogenezie Słowian, o czym świadczy nie tylko bliskość leksyczna tych dwóch grup języków, ale także toponimika i hydronimika bałtycka na terytorium Polski, na przykład nazwa grzbietu górskiego Sudety na terenie Polski, Niemiec i Czech, która pochodzi od litewskiego słowa "sudetis". Nie zważając na to znaczna część toponimii i hydronimii w Polsce nie jest bałtycką, ale ma rdzenie słów nieznanego języka. Na przykład, polskie hydronimy Drawa (Drau) i Odra (Oder) pochodzą od przedceltyckiego nieindoeuropejskiego rdzenia "dur", który z kolei pochodzi od waskońskiego słowa "dur", co znalazło swoją kontynuację w baskijskim słowie "ur" przy znaczeniu "woda" z utratą początkowego dźwięku "d". Hydronimy z tym rdzeniem można znaleźć w Hiszpanii i Portugalii – Douro (Duero); we Francji – Adur, Dore, Doron, Durance; w Wielkiej Brytanii – Dour; w Niemczech – Oder. I jest wiele takich przykładów. Okazuje się, że do tego, jak w II tys. przed naszą erą ludy indoeuropejskie przybyły do Europy Zachodniej, na tym terenie żyły nieznane plemiona autochtoniczne, które miały pokrewieństwo z Waskonami, przodkami Basków, w językowym sensie. Większość z tych plemion była asymilowana przez Indoeuropejczyków, ale niektórzy z nich, będąc asymilowani, zachowali swoje pierwotne starożytne imię, a także część słownictwa w języku. Owym ludem byli Sklawini, których praojcowie gdzieś do VII wieku przed naszą erą zmieszawszy się z Bałtami, założyli później słowiański etnos. Być może ktoś zaprotestuje i powie, że to chyba niemożliwe, ale w odpowiedzi na to dam przykład, dotyczący Bułgarów, których przodkowie mieli w stosowaniu jakiś z języków turkijskich, ale po wstąpieniu do związku w VII wieku naszej ery ze słowiańskimi plemionami przy chanie Asparuchie, zmieszali się z tymi ostatnimi i zmienili swą mowę w późniejszych czasach na język słowiański. Jak widać, Bułgarzy zachowali swoje oryginalne imię (nazwę). Dokładnie tak samo chyba było z przodkami Słowian na terenie Polski, ale w tym przypadku waskonojęzyczny lud «Sklawini» («Sklawoni») zmieszał się z Indoeuropejskimi Bałtami i stworzył nowy naród Słowian, których język zapożyczył większość bałtyckiego słownictwa, ale zachowując jednak pewną część waskońskiej leksyki i oryginalną nazwę ludu. Jako dowód służy mianowicie starożytna nazwa Słowian. W czasach starożytnych historycy europejscy (np. historyk gotycki IV w. n.e. Jordanes oraz w 555 roku Prokopiusz z Cezarei) nazywali Słowian etnonimem "Sklavoi", "Sklawoni", "Sklaweni", "Sklawini", "Skalavi", „Esklavi” oraz wschodni autorzy imionami "Sakalaba" i "Sakaliba". Przez wszystkich antycznych autorów w każdej wersji nazwy używano dźwięk "k", co wskazuje, że utrata tego dźwięku w słowie nastąpiła w późniejszym okresie z powodu przemyślenia tego etnonimu (przez współbrzmienie ze słowami "słowo" i "sława") w związku z przejściem ludu na inny język. Samo słowo "Sklawin", "Skalav" lub "Esklav" prawdopodobnie pochodzi od nazwy ludu baskijskiego "Euskal". Zresztą, niektóre grupy górskie Polaków, Czechów i Słowaków rysami ich twarzy bardzo przypominają Basków i wydają się być genetycznie związane z nimi. Wszystko to przemawia na korzyść baskijskiego pochodzenia przodków Słowian i pomimo faktu, że przodkowie Słowian wchłonęli w siebie indoeuropejskie elementy bałtyckie, pozostają oni, podobnie jak Baskowie, rdzennymi mieszkańcami Europy. Samo rozumie się przez się że lingwistycznych danych nie w pełni wystarcza, by twierdzić, że Słowianie są spokrewnieni ze starożytnymi Waskonami, w związku z czym możemy korzystać z danych archeologicznych i genetycznych. Mówiąc o danych archeologicznych, można przypomnieć, że w Polsce jest sporo starożytnych osad, które mogą rzucić światło na istotę tego problemu. Na przykład, niewiele osób wie, że najstarsze miasto, zbudowane przez Słowian, znajduje się w Polsce. Nosi nazwę Kalisz, ale w czasach starożytnych zostało wymienione w "Geografii" Klaudiusza Ptolemeusza w II wieku n.e. (w 158 roku n.e.) jako Calisia (Kalizja), umieszczając go na Szlaku Bursztynowym wiodącym z Rzymu nad Bałtyk. Miasto pod taką nazwą musiało być szczególnie ważnym, ponieważ znajdowało się na Bursztynowym Szlaku od Bałtyku do Morza Śródziemnego. Rzymscy i greccy kupcy przejeżdżali przez Kalisz, kierując się na północ do bursztynu bałtyckiego, który w tym czasie był prawie droższy niż złoto. Głównym dowodem obecności zagranicznych kupców w Kaliszu jest skarb odnaleziony w 1927 roku w Zagórzynie koło Kalisza. Tam było odnaleziono 3 000 srebrnych denarów i złotych solidów rzymskich cesarzy Teodozjusza, Gracjana i Walentyniana. O Kaliszu, jako najstarszym polskim mieście, wspominał też znany polski kronikarz Jan Długosz. Jest to poważnym dowodem, że Kalisz już istniał co najmniej 1800 lat, a ślady osadnictwa na tym terenie znajdują swoje miejsce już w I wieku p.n.e., co się wyjawiło dzięki wykopaliskom archeologicznym. Badania naukowe jednak pozwalają przypuszczać, że wydobycie bursztynu na tym obszarze mogło mieć miejsce jeszcze tysiące lat wcześniej, przynajmniej do czasu pojawienia się w tym regionie Indoeuropejczyków. Najprawdopodobniej bursztyn w tych czasach wydobywany był przez starożytnych Waskonów, którzy zgodnie z hipotezą niemieckiego naukowca Theo Vennemanna byli asymilowani przez przodków Słowian. Tak czy inaczej, Polacy jako Słowianie stali się dziedzicami wielkiej kultury i założycielami jednego z pierwszych słowiańskich państw wraz z innymi ludami słowiańskimi. Oczywiście, podałem tu tylko jeden z przykładów, ponieważ przykład starożytnego Kalisza nie jest daleko odosobnionym przypadkiem. Nie oddalając się od istoty sprawy, powiem, że na przykład wielkie odkrycie kopców na Pomorzu może stać się dowodem tego że przodkowie Polaków zamieszkiwali terytorium Polski już 5 tys. lat temu i mieli między innymi w tamtych czasach haplogrupę R1b, którą mają w większości Baskowie (do 88,1%) na terytorium Hiszpanii i Francji. Jednak i w czas dzisiejszy ta haplogrupa występuje wśród Polaków (do 16,4%) oraz wśród Słowaków i Czechów (do 23%). Według hipotezy przodkowie Słowian pochodzą od starożytnych Waskonów, od których wywodzą się także Baskowie. W dawnych czasach, moim zdaniem, Waskonowie zajmowali wielkie strefy Europy Zachodniej od terytorium Hiszpanii do terytorium Polski. W ciągu wielu tysiącleci staroeuropejska cywilizacja Waskonów stworzyła wielką megalityczną kulturę i potem w znacznej większości była asymilowana przez indoeuropejskie ludy, na przykład, w polskiej części Europy przez indoeuropejskich Bałtów, w wyniku czego powstali Słowianie. Ten lud stworzył wielkie budowle megalityczne, a nawet zbudował grobowce w formie piramid. Tak czy owak otwarcie kopców na Pomorzu w Polsce, których wiek wynosi 5 tys. lat, faktycznie wyłącza przynależność Indoeuropejczyków do budowy tych kopców, bo Indoeuropejczycy przybyli do tych miejsc nie wcześniej niż II tys. p.n.e., a to jest tysiąc lat po pojawieniu się tych budowli. Charakter starożytnych pochówków i obecność haplogrupy R1b u szczątków pochowanych w grobowcach ludzi mówi o ewentualnej przynależności do preindoeuropejskiej populacji, do której należeli Waskonowie, przodkowie Basków, szeroko rozsiedleni w starożytności od terytorium Hiszpanii do terytorium Polski. To potwierdza hipotezę, że przodkowie Słowian pojawili się w wyniku mieszanki autochtonicznych Waskonów z indoeuropejskimi przybyszami Bałtami, po czym przejęli język indoeuropejski od tych ostatnich, ale zachowali część leksykonu Waskonów. Uważam, że asymilacja Waskonów przez Indoeuropejczyków na terytorium Polski następowała stopniowo i jakaś niewielka część Waskonów jeszcze przed początkiem I tys. n.e. mogła mówić językiem ojczystym, których chwalebni potomkowie mogli zachować kulturowe tradycje ludu aż do końca I tys. n.e. Na korzyść tego argumentu przemawia również istnienie kopca Krakusa, etniczna przynależność budowniczych którego nie została jeszcze ustalona. Wiele cech kopca, znalezionego na Pomorzu, i kopca Krakusa, znajdującego się w Krakowie na prawym brzegu Wisły, są podobne, co pozwala przypuszczać, że również kopiec Krakusa należy do tej samej kultury archeologicznej. Przypuszczam, że tradycja pochówku w kurhanach powstała w związku z migracją staroeuropejskich górali do płaskich obszarów rzecznych i morskich, ponieważ ludność Europy w czasach starożytnych, w obawie przed potopem, przez długi czas starała się osiedlać głównie na obszarach górskich i pochować swoich szlachetnych ludzi wysoko w górach i wyznaczać je jako miejsca pielgrzymek. Jeśli tak jest, to autochtoniczna ludność żyjąca w górach powinna była przez długi czas pozostawać odizolowana od wpadnięcia do swojego genotypu innych (nierdzennych) haplogrup i zachować do pewnego stopnia pierwotny wygląd, co potwierdza analiza DNA różnych grup ludności górskich regionów Polski, zwłaszcza w Tatrach, których cechy są w dużej mierze podobne do cech ludności w Kraju Basków na terytorium Hiszpanii. Również ważny jest sam fakt, że Polska powstała wokół Krakowa, a Kraków jest w 85 km od grzbietu górskiego, zwanego Tatrami. Bardzo interesującym jest też słowo "góral", które ma rdzeń podobny do baskijskiego, ponieważ słowo "gora" w tłumaczeniu z baskijskiego oznacza "na górze", co jest związane ze słowem "góra". Również starożytne etnonimy Słowian "Sklav", "Sklawin", "Sklawon" są zbieżne w brzmieniu z oryginalną nazwą baskijskiego ludu "Euskal", a samo słowo "euskal" wywodzi się z waskońskiego słowa "(d)ur" (we współczesnym baskijskim "ur") i sufiksu "-scale" (we współczesnym baskijskim "-tzale"), co dosłownie oznacza "mieszkaniec wód". Etymologia słów "(d)ur" i "euskal" jest również wyraźnie widoczna w baskijskim podłożu (substracie) języków celtyckich ze znaczeniem "woda" — "dour" i "uisce". Bazując na ogólnej typologii baskijskiego słowa "euskal", można przypuścić że słowo "góral", utworzone zgodnie z tym samym schematem, musi oznaczać "mieszkańca gór". Jeśli tak jest, to dawny etnonim Słowian „Sklaweni” do przemyślenia tego słowa na wzór indoeuropejski musiało oznaczać naród, żyjący po brzegach wód. Nawiasem mówiąc, na terytorium Francji także w czasach starożytnych żył lud, który Rzymianie nazywali akwitanami i który po mowie był bliski do Waskonów, co już jest udowodnione przez lingwistów. Słowo "Akwitanowie" (łac. "Aquitani") pochodzi od łacińskiego słowa "aqua", co oznacza także "woda". Tak więc ten łaciński etnonim był bezpośrednim tłumaczeniem baskijskiego słowa "euskal". W związku z tym, jeśli podążać za logiką, obok "mieszkańców wód" na terytorium Hiszpanii musieli jeszcze mieszkać jacyś "mieszkańcy gór". I naprawdę, tych mianowicie obok Kraju Basków znajdujemy w hiszpańskiej autonomii Kantabria, przy czym pod biało-czerwonym sztandarem podobnym do polskiego! Korzenie owego sztandaru zanikają w końcu I tys. p.n.e., kiedy starożytni Kantabrowie jeszcze się bronili przed ekspansją Rzymian. Sama nazwa "Kantabrowie" (łac. "Cantabri") jest ligurskiego pochodzenia i oznacza "górale", tj. termin ten był najprawdopodobniej celtyckim tłumaczeniem waskońskiego słowa "ligurak", które oznaczało lud ligurów, zamieszkujący w epoce starożytnej terytorium Włoch i południowo-wschodniej Galii. Uważam, że słowa "ligurowie" i "górale" są identyczne i oznaczają lud, który się rozsiedlił w głębokim czasie od terytorium Hiszpanii do terytorium Polski. Tak więc tajemnica pochodzenia Słowian, być może, została odkryta. Walenty Walewski, walentywalewski@tlen.pl
-
Czy był Jezus? Prawda czy błąd?
Walenty Walewski opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Czy był Jezus? Prawda czy błąd? To pytanie dręczy wielu pokoleń i nie daje spokoju badaczom, historykom i dokumentalistom. Aby w całości odpowiedzieć na to ważne pytanie, musimy sobie jasno zrozumieć co mamy w dyspozycji z autentycznych źródeł. Przede wszystkim, zwróćmy się do autentycznych, dotyczących realnych faktów oraz dokumentów historycznych, które są niepodważalnymi dowodami historyczności osoby Jezusa. Czy są takie dowody? Oczywiście istnieją. Starojudejski znany historyk Józef Flawiusz (łac. Josephus Flavius, (hebr. Josef ben Matatia (Józef, syn Matatiasza), ur. 37, zm. po 94, wielki i słynny żydowski historyk, kronikarz i przywódca wojskowy) mówi o istnieniu Jezusa jako o prawdziwej osobie historycznej, mówiąc o czasach połowy pierwszego wieku: "W owym czasie żył Jezus, człowiek mądry, jeżeli można w ogóle jego nazwać człowiekiem. Uczynił wielkie cuda i stał się mentorem tych, którzy łatwo postrzegali prawdę. Przyciągnął wielu Żydów i Greków. To był Chrystus. Pod naciskiem wpływowych osób Piłat skazał go na krzyż. Ale ci, którzy go kochali, nigdy nie przestali go kochać i teraz. Na trzeci dzień ukazał im się żywy ponownie, jak było ogłoszono o nim i o wielu innych cudów jego przez natchnionych od Boga proroków. Dziś nadal istnieją tak zwane chrześcijanie, którzy nazywają siebie jako takie w jego imieniu." (przekład według rosyjskiego przekłada G. Henkela) Zgodnie z alternatywnym tłumaczeniem, mamy następujący tekst: "W przybliżeniu tych czasów żył Jezus, człowiek mądry, jeżeli w rzeczywistości powinien być nazywany człowiekiem, bo on był tym, który dokonał cudów i był nauczycielem tych, którzy z radością przyjęli prawdę. Nawrócił wielu Żydów i wielu Greków. On był Mesjaszem. Gdy więc Piłat usłyszał oskarżenia w jego adres od ludzi w tym, że wywyższał siebie wśród nich, został skazany na ukrzyżowanie. Ci, którzy przyszli doń po raz pierwszy, by kochać go, nie stracili swoich uczuć do niego. Na trzeci dzień ukazał się im przywrócony do życia, jak o tym, tak również o wielu innych rzeczy, które były przepowiedzone przez proroków od Boga. I rodzaj chrześcijan, nazwany tak na jego cześć, jeszcze nie zginął." (Antiquities 18.63f; translation in Feldman, Josephus, według rosyjskiego przekładu tego fragmentu J. Mołodczego z artykułu Davida A. Finzi "Historyczność Jezusa") Według arabskiego tekstu Agapiusza Manbidżskiego "Księgi tytułów" ("Kitab al-Honwana"), gdzie się przytaczają fragmenty z pism Józefa Flawiusza, mamy nieco odmienne od tradycyjnych wersji tekstu greckiego, ale daje nam mniej więcej takie samo przedstawienie o osobie Jezusa: "W tym czasie był tam mądry człowiek imieniem Jezus. Jego życie było godne pochwały, i był znany z cnót swoich, a wielu ludzi spośród Żydów i innych narodów stało się jego uczniami. Piłat skazał go na ukrzyżowanie i śmierć, ale ci, którzy stali się jego uczniami, nie wyrzekli się jego uczenia. Przez nich było powiedziano, że ukazał się im na trzeci dzień po ukrzyżowaniu i był jako żywy. Zgodnie z tym jakoby i był Mesjaszem, o którym przez proroków były zapowiedzone cuda." (tłumaczenie według rosyjskiego przekładu S. Awerincewa) Co mamy z tego? Po pierwsze, wiemy, że był taki pobożny Żyd Józef Flawiusz i był podobno głęboko religijnym człowiekiem i szanowanym w swojej społeczności, będąc wielkim i sławnym synem swego narodu. Po drugie, uznawając za osobą Jezusa (Jeszua) historyczność, nazywa go Maszyjahem, co po hebrajsku oznacza Mesjasz (z hebr. Maszyjah, dosłownie – "namaszczony", a w języku greckim – Christos). To jasno wskazuje, że w czasach życia Józefa Flawiusza, Jezus uznawany był za hebrajskiego proroka i Mesjasza, a odrzucenie Jezusa od Chrama miało miejsce o wiele później. Myślę, że pobożni Żydzi w owe czasy patrzyli na Jezusa mniej więcej także jak dzisiaj patrzą nań muzułmanie. W islamie jest znany jako prorok, Isa, to ma się rozumieć, że zaprzecza boskości przez dogmat zaświadczenia, stwierdzającego, że "nie ma Boga oprócz Allaha". Jednak w Koranie nie zważając na to jeszcze powiedziano: "Słowo Boże, którego imię Mesjasz, Isa, syn Marjam" (Koran, Sura 6, 85), co oznacza, że Jezus jest uznawany w Koranie jako Słowo Boskie. Po trzecie, Józef Flawiusz właściwie potwierdza fakt historyczny ukrzyżowania Jezusa przez starożytnego rzymskiego namiestnika (prokuratora) Judei, Poncjusza Piłata. Ale chcę tu podkreślić, że Imperium Rzymskie było Republiką, w której wszystkie kwestie prawne mogły być rozwiązane tylko z udziałem ludu. Bez udziału ludu, nie mógł być rozwiązany żaden problem, a zatem fakt śmierci Jezusa na krzyżu nie mógłby mieć miejsca bez zgody jakichkolwiek osób uczestniczących w sądzie. Może powstać uzasadnione pytanie: czy mogłoby być to wszystko jakoś inaczej, jeśli przydać pytaniu hipotetyczne rozumowanie? Odpowiedź jest oczywista: nie. We wszystkich prowincjach starożytnego Imperium Rzymskiego była sztywnie ustalona moc prawa rzymskiego, według którego wszystkie prawnicze problemy i sprawy się rozstrzygały tylko przez uczestniczenie prostego ludu. Podczas kolonizacji ziemi Judei przez Rzym żydzi nie mogli przeprowadzać sądy w jakiś inny sposób. Wszystkie takie czyny znajdowały się poza prawem. Prawo rzymskie surowo karało za nieposłuszeństwo prawu ustalonemu w Imperium. Ale zwróćmy się do Ewangelii. Z Ewangelii możemy wiedzieć, że Poncjusz Piłat po rozmowie z Jezusem nie znalazł żadnej winy w nim, a oskarżenie o grożenie zniszczenia żydowskiej Świątyni Salomona, wydawało się nie do pomyślenia, bo utworzenie gigantycznej budowli chramu dokonanej przez kości ludzi Heroda króla Żydów (był idumejczykiem) było równoważnie budownictwu piramid egipskich. Największe pozostałe bloki z kamienia na jej podstawie maja wagę od 350 do 600 ton, zewnętrzna ściana budynku otaczała górę i miała 500 metrów długości i 250 m szerokości, u stóp świątyni znajdowała się kolumnadą, licząca ponad 1000 gigantycznych kolumn (świątynia Heroda we wszystkich szczegółach jest opisana w Talmudzie, w traktacie "Minot" i poprzez Józefa Flawiusza w I wieku p.n.e.). Technicznie zniszczyć taki budynek można było tylko jeszcze większymi środkami, niż było skorzystano przy budowaniu, to jest w tym czasie było praktycznie niewykonalnie, a wybuchowych narzędzi wtedy jeszcze nie znano. Obecnie naukowcy są bardziej skłonni myśleć, że zniszczenie świątyni Salomona było wynikiem trzęsienia ziemi, które miało miejsce w roku 70 p.n.e., a następnie jego zniszczenie zostało przypisano do Rzymian, w celu podniesienia ducha narodowego ludności żydowskiej w walce przeciw Rzymowi. Po czwarte, Józef Flawiusz potwierdza historyczność faktu zmartwychwstania Jezusa trzeciego dnia po śmierci. Wspomina także w swoim dokumencie rodzaj chrześcijan, które się pojawiły wskutek z nauką Jezusa Chrystusa. Myślę, że odrzucenie od świątyni obrazu duchownego Jezusa Chrystusa było wynikiem oficjalnego ubóstwienia przez chrześcijan tożsamości Jezusa. O ile pamiętamy, że Jezus zawsze nazywał siebie Synem Człowieczym i Synem Bożym nigdy się nie nazywał. Ale to nie znaczy, że nie wierzę w boskość Jezusa. Historyczność Jezusa potwierdza treść innego wcześniejszego tekstu, poprzedzającego świadectwa historyczne Józefa Flawiusza, rzymskiego historyka Tacyta (Publius lub Gajusz Korneliusz Tacyt, łac. Publius Cornelius Tacitus lub Gaius Cornelius Tacitus, ok. 56 - 117 p.n.e.): "Chrystus, od imienia którego jest nazwa chrześcijan, był ukarany przez namiestnika Poncjusza Piłata, za czasy Tyberiusza, przytłumiony na jakiś czas ten szkodliwy przesąd znowu przedarł się na zewnątrz, i to nie tylko w Judei, skąd pochodzi ta wielka zguba, ale również i w Rzymie, gdzie zewsząd zbiera się to wszystko podłe i haniebne, i gdzie znajduje sobie zwolenników." (tłumaczenie według rosyjskiego przekładu A. Bobowicz, "Annały", 15.44) Zgodnie z alternatywnym tłumaczeniem, mamy następujący tekst: "Nazwa chrześcijan pochodzi od Chrystusa, który został stracony przez Poncjusza Piłata za panowania Tyberiusza. Ten przesąd szkodliwy został stłumiony przez jakiś czas, ale potem ponownie wybuchnął nie tylko w Judei, początku wszelkiego zła, ale także i w całym mieście.." ("Annały", 15,44, według rosyjskiego przekładu tego fragmentu J. Mołodczego z artykułu Davida A. Finzi "Historyczność Jezusa") Ten historyczny dokument potwierdza sam fakt śmierci Jezusa Chrystusa z powodu egzekucji, uczynionej przez starożytnego rzymskiego namiestnika Poncjusza Piłata. Wszystkie inne wydarzenia historyczne, które są opisane przez Tacyta i Józefa Flawiusza, potwierdzone przez inne dowody, tak, że są one bez zarzutu. Oprócz tego Jezus jest wymieniony w Babilońskim Talmudzie (Sanhedryn 43a, w odniesieniu do śmierci Jezusa (Jeszua Ha-Nocri) w przeddzień Paschy), o tym jest w źródle Mary Bara Serapiona , a także w dziełach starożytnych autorów rzymskich, takich jak Swetoniusz, Pliniusz, Tall, Flegonta, Lucian (z Samosaty) i inne. Wszystko wskazuje na to, że historyczność Jezusa Chrystusa nie może podlegać żadnej wątpliwości. Nie podlega wątpliwości również fakt ukrzyżowania Jezusa Chrystusa przez prokuratora Judei, Poncjusza Piłata. A już mieliśmy się dowiedzieć, że starożytny Rzym był Republiką i według prawa rzymskiego nic się nie działo i nie rozstrzygało bez udziału i akceptacji ludu (ten argument potwierdza i sam tekst Ewangelii). Więc Jezus był, i każdy ma prawo sam decydować jak traktować ten fakt. Walenty Walewski, walentywalewski@tlen.pl