Zjawa
Ciemność przed oczyma,
Przeplata przestrzeń dookoła,
Nagle wicher i zadyma,
Żadna sadza, żadna smoła.
Co widzę, ciemność, zmora,
Pustka dookoła, a tutaj obok mnie,
Zjawa zerka jak na konkwistadora,
Utula do snu przemęczone dnie.
Noc zapadła straszliwa,
Księżyc majaczy z daleka,
W tle czerń przeraźliwa,
Miesza się z chmurami, przewleka.
Początkowo widok strach budził,
Potem uczucia przeobraził,
Zwiał i zmartwienie ostudził,
Powrócił i znów przeraził.
Zjawo grzeszna tu stojąca,
Zgiń, przepadnij, Bóg cię słucha,
Przeto jeszcze konająca,
Uklęknij, niech cię udobrucha.
Wzbudź w sobie żal,
Serce masz z kamienia,
Nie idź tu, idź w dal,
Pokój ten cię zmienia.
Gwiazdy świecą na niebie,
Otulone czernią gromu z północy,
Być może ostatni raz dla ciebie,
Być może szepcą pomocy…
Antony White