Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

meliana_szara

Użytkownicy
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez meliana_szara

  1. wszyscy jestesmy wyjądkowi a Konrad poprostu jest samolubny.... bardzo fajny wiersz , podoba się mi pozdrawiam --------- meliana_szara
  2. Katatonia duszy sucho mruczy Obłęd tęsknoty Pustynia bez wody Pragnienie źrenic Oczy bez powiek Dłonie Pożar dotyku w nich płonie Bolesne odarcie ze skóry Zakończenia nerwowe czują jeszcze Tortury piękne Pokręcone kłamstwa Wygodne wykręcanie krwi Z prawdy Nie uprane jeszcze szmaty Zaplamione rozochocone Zapłodnione złem samolubnym Ocierają na twarzy łzy kroplę Zapachem temperamentu rozmazane nozdrza Pamiętają arogancki odór zdrajcy Czasu co obiecał chwile zatrzymaną Oddać za miesiąc cały Natura nie zawiodła działa we mnie Zdołała uciszyć usta kneblem Ma wszechpotęgę we mnie Wrzeszczy styranizowana podświadomość Wypełza paznokciami ze mnie Odpadają jeden po drugim Jak zerwane koraliki Kręcą tym bez skórnym ciałem Wyżętym moralnie oplatają aż po brodę Niedobrze mi się robi o tych myśli O tobie ….. Napisany 2006.04.25
  3. Wiosna Przyniesie nam deszcz Wiosenny dreszcz W zmyslach uczuć gąszcz Zazieleni łąkę chrząszcz Ciepłą burzą skropi nas deszcz Czy wiesz że: Smakiem zaklęć Mchem miękkim Na skroni będziesz Wiatrem na gałęziach szczytu drzew Babim latem na czubkach rzęs Blizną na korze jak krwawy kęs Szlakiem za dalekim By kroczyć bez wytchnienia
  4. Podróż serca Rozmigdalonym morzem płynie serce chore Rozmigdalonym morzem płynie łudź pełna marzeń Rozmigotanym powietrzem kołysze się szerszeń Rozmigotanym powietrzem leci współ więzień stworzeń Rozmarzonym wiatrem czesze czasoprzestrzeń Rozmarzonym wiatrem przycupnie na morski kamień Rozczochrany zachód słońca uczesze z kości grzebień Rozczochrane bałwany zwiąże zaczarowany rzemień Rozzłocony pierścień uspokoi lawinę niepowodzeń Rozzłocony pierścień uspokoi serca ogień Rozśpiewane morze głęboka zieleń Rozśpiewane morze bezpieczna kieszeń. Rozkochane serce naderwany korzeń Rozkochane serce palący ogień.
  5. Jesteś Jesteś Ametystowym talizmanem życia W lochach zamczyska tajemnicą owianym Skarabeuszem turkusowym Zamkniętym w szkatułce miedzianej Suknem wyściełanej Skarbem pirackim porzuconym w podwodnej grocie Starodawnym mitem Drogocennym tureckim dywanem Chińską laką Artefaktem odnalezionym Najdroższym płótnem namalowanym Nową planetą na której życie odnaleziono Egipską piramidą o wschodzie słońca Spełnionym pragnieniem pod koronkowym baldachimem Łodzią wikingów Nową Zelandią Harleyem co włosy mi rozwiewa Drogą do raju I nic już mi więcej nie potrzeba……… Napisany 2006.02.18
  6. Najsilniejsza powiedział ''chyba ją kocham'' miłość to nie chyba ani może bo miłość to napewno i nie morze ale ocean
  7. Boski jak diabli Przytulić się do ciebie było by rarytasem Niczym boska uczta dla świętych Prawdziwy smak pokarmu bogów W bajecznych chmurach koloru ptaków W ramionach twoich poczuć smak świętego wina Upojeni swoimi ustami wznosić się w przestworzach pocałunku W nieskończoność przeżywająć Prawdziwy dar bliskości boskiego toastu dla czarnego rycerza
  8. marzenia sa w nas zawsze i wszędzie sa nami na zawsze w mysli rozpędzie w dotyku zapachu ostatnim oddechu .....
  9. Widok z okna Szyby tafla mokra Spocone chodniki wiosenne Pierwsze kałuże skąpane w nich szare wróble Koty dachowce chude dumnie wędrują po deszczu wilgotne Ciągły pomruk rynny w bezgłosie poranka Pomysł na kolorową impresję dnia dzisiejszego Odtańczę z rana tango ze słońcem nie ubrana Zapukać paznokciem niech otworzy się marzeń brama Potem żałować spełnionych fantazji Podniosę z ziemi pióro lekkie Napisze czerwonym atramentem O radości i spełnieniach I z tego dosytu zestarzeć się już mogę Prześcignę nie potrzebną w myślach trwogę I tak do wieczora dotrzymam aż Przemokną latarnie na drodze Pomaluje granatowe niebo statkami z papieru Na jeziorze puszczane okręty Zapełnią odbiciem kosmosu płaszczyznę głębie nocy gwiezdnej Tak byle bo późnej nocy
  10. Widok z okna Szyby tafla mokra Spocone chodniki wiosenne Pierwsze kałuże skąpane w nich szare wróble Koty dachowce chude dumnie wędrują po deszczu wilgotne Ciągły pomruk rynny w bezgłosie poranka Pomysł na kolorową impresję dnia dzisiejszego Odtańczę z rana tango ze słońcem nie ubrana Zapukać paznokciem niech otworzy się marzeń brama Potem żałować spełnionych fantazji Podniosę z ziemi pióro lekkie Napisze czerwonym atramentem O radości i spełnieniach I z tego dosytu zestarzeć się już mogę Prześcignę nie potrzebną w myślach trwogę I tak do wieczora dotrzymam aż Przemokną latarnie na drodze Pomaluje granatowe niebo statkami z papieru Na jeziorze puszczane okręty Zapełnią odbiciem kosmosu płaszczyznę głębie nocy gwiezdnej Tak byle bo późnej nocy
  11. NIESPOKOJNY DUCH OTULONY RUDĄ KOŁDRĄ PAJĘCZYCH NICI WŁOSÓW . TURKUSOWE MYŚLI W AKSAMITNYM MROKU ZŁOTA PRZELEWAJĄ CZARĘ NIECODZIENNYCH ZDARZEŃ.ogrody Lorien to moje senne marzenie lecz na jawie błakam się po lesie na wschód od Keleonu złapana w sieć pajęczych czarów i zakleć ciemnego pięknego lasu
  12. Już minęło tyle tygodni i nic się w mym sercu nie zmieniło. Ciągle widzę tańczące anioły wokół księżyca. Tyle myśli szalonych wyzwalasz we mnie. Będąc przy tobie powietrze jest dla mnie łaskawsze , jak by tylko dla mnie drzewa w lesie szumiały i w wodzie oddychać potrafię. Dla ciszy, w której o tobie myśleć mogę samotność pokochałam. Na wzgórzu i ja gwiazdy widzę bliżej . Jak strach szybko niedawno suchymi liśćmi rudziały chodniki a w pachnącej rzece tańczyły elfy. Jakieś moce wyzwoliły zorzę- muzykę prapoczątku . Teraz zima częstsza samotność i smutek wdziera się pomiędzy widownię unosi się jak czarna maska śmierci. Jak byśmy modlili się do niej. Czy to dla mnie już koniec świata ? Czy tylko maska śmierci? Ale już śniegi topnieją szamanka zmówiła modlitwę o twoją duszę , jej piękno coraz częściej jest widoczne przybiera różne formy i kształty , próbuje się maskować lecz nie dla mnie bo znam każdą sekundę źrenicy twoich oczu , aż chciało by się w nich zamieszkać . Mogłabym uwierzyć w nierealne szczęście naszego świata : drzewa, strumyk , ścieżka codziennie deptana ,góra zielona i domek z kamienia i drzewa gdzie mieszka Bóg nasz Bóg. Ale to tylko podróż do ludzkiej wyobrażani , gdzie miłość jest nieskończoną skałą , podobieństwa dusz smyczą , która dwa żebra oplata. A wiosną gdy przyszłość jest nam nieznana myśli to tyrani , powracać będą. Czy męczarnią czy znalezioną szczęścia chwilą to nazywać będziemy, w samotności duszy żyć będziemy . J latem wybacz mi tę cisze bo choć przyjaźń czuje olbrzymią dusza moja podobieństwo straci z twoją ze zmęczenia. Nieuchronna zguba w mrugającym cieniu ognia jasno ciemnej nocy iskrami do gwiazd zaniesie Bogu na zawsze tchórzliwe nie nazwane uczucia dziwnie wspomagane przez matkę naturę. Napisany 2006.02.01
  13. Już minęło tyle tygodni i nic się w mym sercu nie zmieniło. Ciągle widzę tańczące anioły wokół księżyca. Tyle myśli szalonych wyzwalasz we mnie. Będąc przy tobie powietrze jest dla mnie łaskawsze , jak by tylko dla mnie drzewa w lesie szumiały i w wodzie oddychać potrafię. Dla ciszy, w której o tobie myśleć mogę samotność pokochałam. Na wzgórzu i ja gwiazdy widzę bliżej . Jak strach szybko niedawno suchymi liśćmi rudziały chodniki a w pachnącej rzece tańczyły elfy. Jakieś moce wyzwoliły zorzę- muzykę prapoczątku . Teraz zima częstsza samotność i smutek wdziera się pomiędzy widownię unosi się jak czarna maska śmierci. Jak byśmy modlili się do niej. Czy to dla mnie już koniec świata ? Czy tylko maska śmierci? Ale już śniegi topnieją szamanka zmówiła modlitwę o twoją duszę , jej piękno coraz częściej jest widoczne przybiera różne formy i kształty , próbuje się maskować lecz nie dla mnie bo znam każdą sekundę źrenicy twoich oczu , aż chciało by się w nich zamieszkać . Mogłabym uwierzyć w nierealne szczęście naszego świata : drzewa, strumyk , ścieżka codziennie deptana ,góra zielona i domek z kamienia i drzewa gdzie mieszka Bóg nasz Bóg. Ale to tylko podróż do ludzkiej wyobrażani , gdzie miłość jest nieskończoną skałą , podobieństwa dusz smyczą , która dwa żebra oplata. A wiosną gdy przyszłość jest nam nieznana myśli to tyrani , powracać będą. Czy męczarnią czy znalezioną szczęścia chwilą to nazywać będziemy, w samotności duszy żyć będziemy . J latem wybacz mi tę cisze bo choć przyjaźń czuje olbrzymią dusza moja podobieństwo straci z twoją ze zmęczenia. Nieuchronna zguba w mrugającym cieniu ognia jasno ciemnej nocy iskrami do gwiazd zaniesie Bogu na zawsze tchórzliwe nie nazwane uczucia dziwnie wspomagane przez matkę naturę. Napisany 2006.02.01
×
×
  • Dodaj nową pozycję...