Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Martyna Fis

Użytkownicy
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Martyna Fis

  1. Szalem okryta, błąkam się wokół hulahopa. Ciałem przykryta, i paznokciem jest moja stopa. Ciężko tak iść z wystającym palcem. Od zewnątrz narażony jest na głębsze odczucia. Wiatr mi wiał w czoło, oczy miałam szczelnie schowane. Było wesoło? - były smutne włosy rozwiane. Palec bardzo chciał dotknąć powietrza. Nie pozwoliłam na to i chowałam go ciepło. A la dyskomfort, Obok w komisie stał duży ford. Nie pozwoliłam mu nawet patrzeć. Szalem okryta, nie myślałam o nim, nigdy więcej.
  2. Szaniec rzucił mi się na szyję. Ściskał, czułam, że gramolił mi twarz. Jak bałkański rytmu wąż, klaskał, mlaskał, szukał oczu. Nie wiem co się za tym kryje. Chociaż wiem, nawet nie wiesz kogo znasz. Sękał, kłamał w twarz mi wciąż. śmierdział, to była woń moczu. dramaturgii wciąż nadawał. serce moje - karuzela. było źle, nawet jak spawał. kłamstwo twe mnie onieśmiela. na cóż mój wodospad spadał. spada, jeszcze jak gizela. zwierzę, nie kot, ten nasz, błagał. już tylko pazurki ściera.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...