Szaniec rzucił mi się na szyję.
Ściskał, czułam, że gramolił mi twarz.
Jak bałkański rytmu wąż,
klaskał, mlaskał, szukał oczu.
Nie wiem co się za tym kryje.
Chociaż wiem, nawet nie wiesz kogo znasz.
Sękał, kłamał w twarz mi wciąż.
śmierdział, to była woń moczu.
dramaturgii wciąż nadawał.
serce moje - karuzela.
było źle, nawet jak spawał.
kłamstwo twe mnie onieśmiela.
na cóż mój wodospad spadał.
spada, jeszcze jak gizela.
zwierzę, nie kot, ten nasz, błagał.
już tylko pazurki ściera.