Choćbym wędrował pośród ciemnych oceanów,
Zajadał maliny szukając czereśni,
Na mym polu nie wyrosną owoce bananów,
Chociaż chruśniak w małych sercach się zmieścił...
Czułem, że rzodkiewki bardzo smaczne były,
Delikatny róż oblały rumieńcem czerwieni,
Ostre igły sosny były świadkiem słów,
Które bramą nieba są dla nas na ziemi...
Jak wiosna i jesień zawsze oddzieleni,
Jak słońce i deszcz w tęczy i szarości,
Gdy szukam spojrzenia kiedy Ciebie nie ma,
Widzę je w odbiciu pięknej niebieskości.
I wiem, że gdy dłonie raz splotą się szczerze,
I gdy wzrok już nie patrzy bo nie ma sumienia,
Że wrócimy do siebie choćby w trudnej wierze,
Tylko poprzez trud można dostąpić marzenia.