Mam dwadzieścia lat i nie jestem szczęśliwa.
Miałam się uwolnić i rozłożyć skrzydła,
Miałam wreszcie rozkwitnąć niczym nie spętana.
Zamiast wolności, samodzielności i zabawy,
Są kolejne pęta, podporządkowanie i brak chwili wytchnienia.
Miałam być pracującą studentką na swoim.
Jestem dwudziestoletnią czterdziestolatką z trójką dzieci,
Żoną z piećdziesięcioletnim starzem posłuszną niczym pies mężowi.
Nie ma partnerstwa i współpracy,
Nie ma równości, jest samotność.
Mam dwadzieścia lat i nie tak wyobrażałam sobie mój świat.
Miałam żyć inaczej i przełamać cykl,
Zamiast tego weszłam posłusznie w rolę.