Zamykam oczy
Znów jestem tam gdzie piękne
Złotokłose zboże faluje przy podmuchach
Wiatru niczym wolny ocean
Wciąż pamiętam ten piękny sad
W którym drzewa zawsze
Urodzajne obdarzały nas swymi
Gruszami śliwkami i soczystymi jabłkami
Znów wraca pamięć kiedy to siedzę
Na starych wyślizganych schodach
I patrzę wprost zachodzącego słońca
Które skłania mnie do refleksji
Nad mym życiem
Promienie czerwono-złotego kręgu
Zachodzącego za szaro-czarny las
Nakarmiają mą duszę spragnioną
Szczęścia i miłości której tak mi brak
O teraz widzę wychodzącego gospodarza z chaty
Siada na ławce i zapala fajkę
Jego twarz niczym zaorane pole
Które wydawszy plony biegnie
Do przeznaczonego celu
Nie wiem tylko czy przeznaczeniem
Jest uciekający czas
Tak
Ale znów mogę zamknąć oczy
I znależć się tam