Zanim ostatni raz serce uderzy
i przepłynie przez nie krew jeszcze tak gorąca,
daj mi Boże na niedzielę trochę słońca.
Niech w soboty nie trapią mnie żadne kłopoty.
No, a w piątki proszę o przeplatające się same radosne wątki.
W środy nie chcę serca ochłody,
tylko tak, jak we wtorek żyć, pragnąć, marzyć i szczęścia mieć pełen worek.
Poniedziałek... on poranek zna bolesny,
więc zanim wstanę by zagrać w życie w kolejnej tygodniowej rundzie
niech prawdziwie najsłodsze będą moje sny.
Odwaga i wytrwałość też się przydadzą,
droga taka daleka.
A serce głupie, niespokojne wciąż czeka i czeka...