Wiśnie zakwitły
W malutkim sadku, kwieciem usłanym,
Zakwitły wiśnie szemrząc wstydliwie.
W wietrze tęsknoty, rozpaczy skąpanym
Zrzucają płatki powoli, płaczliwie.
W czerwcu mienić się będą smolistą purpurą
Zawisną gałęzie od soków spuchnięte,
Wtenczas tęsknoty, miotane wichurą
Zapłacze me serce żałością ściśnięte.
Witraże utworzą porzeczek grona,
Zamkną w swym wnętrzu odcieni ławicę.
Wiatry zacieśnią żelazne ramiona,
Zakryją przede mną rozkoszy krynicę.
W malinach owady grać będą symfonię,
Zliczysz, ileż dźwięków w listowiu umyka?
Wiatry żalem nastroją harmonię,
Zarzęzi po ziemi upiorna muzyka.
W ciszy motyl kwiatowie zapyli,
Zarumienią się strwożone jabłonie.
Wieczorem, gdy słońce swą tarczę pochyli
Zimną czerwienią me serce zapłonie.
W deszczach jesiennych dojrzeją grusze,
Złocistym matowiem owoce osiądą.
Wiatry zwątpienia otoczą mą duszę,
Złowrogim tonem przebrzmiale zatrąbią.
Wciąż tęskni me serce, wciąż jemu słabo,
Zamknięte w rozpaczy od bólu już kiśnie,
Wzlatuje i dziobie wron ciemnych stado
Zgniłą czerwienią nabrzękłe już wiśnie.
Wiśnie,
ach wiśnie puszyste w sadku zakwitły,
Zacisznie wzdychając szemrzą spienione...
W swym pięknie perłowym leciutko ucichły
Zapachem Twych oczu i ciszą
uśpione...