
Pysia1996
Użytkownicy-
Postów
54 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Pysia1996
-
Misia podaruję Ci Niech wyrazi moje emocje Moje uczucia Miś smutniś
-
Serce moje płonie Ogniem radości Na Twój widok Chce się wyrwać Z sercem Twoim I spacerować Wsród traw zieleni Po alei nadziei
-
Jest zawsze kiedy tego potrzebujesz W dniach deszczowych i pogodnych W chwilach cichych i głośnych Jest przy Tobie Nawet kiedy powiesz najgorszą prawdę Z Tobą będzie płakać i się śmiać Nigdy nie odejdzie
-
Dopadła mnie Trzyma mocno w zacisku swych rąk I nie puszcza Patrzę w niebo siedząc w swoim pokoju Smutno mi Nie mam do kogo się zwrócić wszyscy się odwrócili Przykro mi Łzy wypłukują całą krew w środku Przerywam ból Odchodzę z walizkami do nikąd
-
Ostatni raz przytul mnie Ostatni raz pocałuj mnie Ostatni raz wybacz mi
-
Eeee...taki sobie. Powinieneś wystawić go na warsztat, tam Ci go skomentują i ewentualnie wprowadzą poprawki.
-
Jest zawsze kiedy tego potrzebujesz W daniach deszczowych i pogodnych W chwilach cichych i głośnych Jest przy Tobie Nawet jeśli powiesz najgorszą prawdę Z Tobą będzie płakać i się śmiać Nigdy nie odejdzie
-
Dopadła mnie Trzyma mocno w zacisku swych rąk I nie puszcza Patrzę w niebo siedząc w swoim pokoju Smutno mi Nie mam się do kogo zwrócić wszyscy się odwrócili Przykro mi Łzy wypłukują całą krew w środku Przerywam ból Odchodzę z walizkami do nikąd
-
Drzew walczą o jak najlepszą pozycję w górze. Trącając się nawzajem łamią sobie palce. Goszczą u nich pierzaste samoloty, Które częstują się ziarnami. Obok do chorego przyleciał lekarz opatrzeć rany. Ostatni bandaż i odlatuje do innych pacjentów. Niżej trawa próbuje dorównać koronie Kołysząc się na wietrze. Nie powidło się. Zawiedziona dostaje ukojenie drzewa. Proszę o szczerość. Przeżyję każdą krytykę...
-
Róże czerwone niosę Ci Na pożegnanie...
-
Piszesz pół na pół. Spróbuj zachować porządek, wtedy wyjdzie lepiej...;)
-
Krew czarna jak niebo nocą księżyc próbuje rozświetlić daremnie Przykryty ciemną warstwą grubej pierzyny Tuli się do niej Białe pasma wyrastające spod niej Jak łzy moje spływające po policzku Wyznaczyły już swą trasę I zmierzają ku końcowi Kwiaty zwiędły liście pobladły Opadają choć powinny dojrzewać W jasnych promieniach złotej gwiazdy Lecz bez powodzenia Róże symbole miłości teraz symbole nienawiści Zachęcają wszystkich swą odrazą i zyskują większość głosów Ja na granicy życia i śmierci Powoli ruszam w mroki złych dolin Nic nie widać Ciemność otoczyła moje ciało Cień mój uciekł wystraszony Jakby spotkawszy po drodze najstraszniejsza bestię Lecz w sercu mym zapalił się promień jaśniejszy niż słońce I to on wyznacza mi kierunek szlaku I jest Las Mroczny jak samo to miejsce Lecz co to Coś wbija we mnie swe nienasycone płonące ślepia Już czuję ich dotyk na całym ciele Wyciąga do mnie swe chude szpony Mogące zedrzeć nawet najtwardszy metal Dobijają się do mojej duszy Oto biegnę biegnę ile sił w płucach Chcę być wolna bo tu nie zaznam spokoju Wciąż podążają za mną Już prawie dotrzymują mi kroku Dwóch po bokach Dwóch z tyłu Ida moimi śladami Gubiąc się odnajdują swój cel Oto widzę światło w mrokach ciemności Boje się ale idę bo to nadzieja Ale radość nie maluje się jeszcze na mej twarzy Jeden zacisnął gałęziaste palce na mojej nodze I ciągnąc ze wszystkich sił nie pozwala mi odejść Ich Pan mnie chce Chce mojego niewolnictwa wiecznej tułaczki Chce patrzeć jak jego ofiara codziennie umiera z bólu I na nowo się rodzi by znów to przeżyć Lecz póki iskra w mym sercu zionie Nie poddam się Walczę z całych sił i wygrywam Teraz jestem przy Tobie i już nic mi nie straszne I znów zakwitły kwiaty i liście i nawet Mroczny Las zmienił nastrój Już nie wyciąga gałęzie po nową zdobycz lecz wita przyjaciół Patrzę na róże uśmiechają się serdecznie Piękne i zdrowe zapraszają do poczęstunku Noc czarna w morzu gwiazd mi świadkiem Siedzę na granicy mroku i jasności Ale pozostaję w krainie szczęścia i zieleni
-
Oczywiście, mogą się trafić krytycy. Lecz mnie to nie powstrzyma, a wręcz przeciwnie, umocni w pewien sposób. Nie poddam się tak łatwo...;)
-
Mowa ciała wszystko powie, Dlaczego jesteś w mojej głowie. Życie bez Ciebie nie wytrzyma, Tyś koleją na mych szynach. Oczami moimi w dzień, ustami w nocy, Z Tobą mam pewność, że już nic mnie nie zaskoczy. Chyba nawet wyszedł...
-
Zegar moim wrogiem Czas jego przyjacielem Wskazuje drogę przeciwnikowi By skrócić żywot ludzki
-
Szarość smutek czerń żałoba Duża chmura na dnie miota Rozwinęła skrzydła pełnię Uchwytując rzeki smętnie Ciemność zguba w kręgu mgły Już zaczynam wieczne sny Owładnęły moim ciałem I dopadły mnie z umiarem Budzę się wycieram oczy Ciemno jakby to było w nocy Idę kawałek dalej mokro pod nogami Nic nie widząc macam powietrze rękami Wychodzę z otchłani szpon I idę w stronę gdzie mój dom Nie wiem, dlaczego podkreśliło mi słowo uchwytując. Sprawdzałam na internecie i jest napisane, że dobrze napisałam....
-
Wyżej ponad chmurami Szybciej niż światło Czas Starszy niż świerk Większy niż mur chiński Czas Nie bawi się w chowanego Nie owija w bawełnę Tak dużo czasu A my się starzejemy Tak mało czasu A żyjemy każdą chwilą Dziękuję za przeczytanie moich wierszy i do wszystkich proszę o komentarze...;)
-
Chmura rozgniewana Odpowiada za krzywdę płaczem. Szlocha biedna nie ustając. Moje serce wypełniła smutna melodia, Bolesna i wrażliwa. I ja też zaczynam szloch. Ciemność do dnia końca- Tak mawiała, Ale wydała ostateczny wyrok I rozeszły się chmury.
-
Łza nieba płynąc po niebieskiej sferze Spada do wody głębokiej Zamienia się w jedność ciała Biegnie nurtem w dół Siedzi na skale i umiera
-
Siedzę i czytam Zapadam w głęboki trans Śnię o polu zboża Przechodzę miedzy nimi Robią im przejście Dochodzę do białego drzewa Odwracam wzrok Widzę czarną koronę Idę w jego stronę I nagle całe niebieskie niebo Przybrało krwistą barwę Zboże zostało przykryte czarnym kocem A białe drzewo zaczęło płakać
-
Łzy cieknące Wytrę was zakręcając Może trochę taki śmieszny tytuł, bo myślałam nad innym tematem, ale wyszedł Kran... Mimo tego, mam nadzieję, że Wam się podoba.
-
Jest takie miejsce, w którym człowiek wysyła swe problemy na łódkę i one odpływają. Łagodny wietrzyk układa włosy w swoim stylu. Fale delikatnie masują stopy z pomocą piasku. Czujesz wewnętrzną ulgę, spokój duszy i opanowanie. Lecz, kiedy czas się skończy, problemy przypływają z prądem morza.
-
Słowami myślisz i mówisz. Słowami ranisz i budujesz. Słowami przepraszasz i prosisz. Słowami żyjesz i umierasz, Lecz sercem kochasz.
-
Chwycisz. Pociągniesz. Otworzą się. Lecz bez klucza nic nie zrobisz. Ten wiersz daje trochę do myślenia. Nie chodzi mi o drzwi, ale o sytuacje z życia wzięte...
-
Stoję twarzą w twarz ze sobą Opowiadam o problemach Wysłuchuję się Lecz nie mogę sobie doradzić Moja kropla teraz dziwnie nieznana Zmieniła moje znaczenie Już nie jest miła i przyjazna Zmieniła mimikę twarzy W oczach płonie ogień zła Już nie jestem sobą