Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Karin Litosz

Użytkownicy
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Karin Litosz

  1. dnia piatego w lipcu o godzinie chyba dwudziestej siedzieliśmy na kraciastym kocu oczy pierwotnie zwierzęce a wargi twe jakby spuchnięte i dnia piątego w lipcu tuż po godzinie dwudziestej dziękując Bogu Ojcu za te jagody niebieskie porwałeś moją koszulę z kretonu zdławiony zapachem runa pragnąłeś ciała brązu koloru nie pozwalała ma duma bo dnia piątego w lipcu po godzinie dwudziestej wbrew sercu oszalałemu źrenice były struchlałe a wargi trupio zamknięte przekornie młodości co tryska na wskroś burgundu krwi koloru nie przywołałam z twych oczu tygrysa zapięłam nieszczęsną bluzkę z kretonu kaleczą stopy o leśne kamienie odeszłam w blasku późnego słońca przez drogę całą walcząc z pragnieniem a droga była grzązka męcząca dnie szóstego w lipcu o godzinie ósmej rano jest mi tak jakoś ciężko na sercu wmawiam sobie żeś wcale nie istniał a tygrys w twych oczach fatamorganą
×
×
  • Dodaj nową pozycję...