Żółtawo szare piaski pustyni
Mały ptak leci nad nimi nisko
A za nim wiry piasku się tworzą
Fatamorgana- pogorzelisko
Próbując wzbić się w nieba przestworza
Wciąga w swe płuca odrobinki piasku
I coraz niżej i niżej leci
Szarzeje zamiast nabierać blasku
Samo południe skwar z nieba płynie
Gorączka płuca małe wypełnia
I coraz bardziej słabnie ptaszyna
I coraz bliżej pustynna ziemia
Bije skrzydłami jeszcze się szarpie
Choć już w konwulsji- walczy o oddech
Pogorzeliskiem podążają hieny
Łatwy łup czując są odwiecznie głodne
To chwila tylko kiedy zabraknie
Tego jednego krótkiego oddechu
Zatańczą wtedy hieny cmentarne
Z małą ptaszyną chichocząc ze śmiechu
Nie warto jednym zmęczonym płucem
Odbierać światu kawałka powietrza
Nakarmione hieny nie będą już głodne
I oddał ostatni oddech