Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

MAriusz Sowa

Użytkownicy
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez MAriusz Sowa

  1. Czy w dążeniu do celu Napawać się chęcią Poddawać się marzeń kartelą Unosić się za pomocą helu W obłokach wyobraźni Na skraju jaźni Wędrując po Arkanii Idealni ludzie wymyślani Cel niczym oaza Na środku pustkowia Jak dla grabarza Piękna uroku nowia Chęć dobiegnięcia do pnia Który z każdym krokiem o dwa się oddala Kiedyś nadzieją teraz nienawiścią mnie to napala Moje życie już tak nie gna Czy cel w życiu zatracając Dryfować na niego nie zważając Dzień do dnia podobny Dzień co dzień sromotny Jak odróżnić jeden od drugiego Wszystkie zachodem zakończone Wszystkie smętnym żywotem oznaczone Odechciewa się tego wszystkiego Czemu rozumu zostawić odłogiem nie można Nie myśląc krok za krokiem z bestroska Głupota zaletą niczym medal się lśni Promyk nadzieji w moim sercu tli I niech szlag jasny to trafi Nie rozprawiam nad tym dalej Z rozumem jak w pustej hali Weź mi kurwa wódki nalej To wyjście jednorazowe Czas smutków tylko oddalające A cechy me ponaglające Każe wnet rozwiązać sprawy owe Więc z czystym rozumem I sumieniem na sztandze Powiem mojej ukochance Wypierdalaj z tłumem popłochem Agora żywiołem Twoim Niegdyś dla mnie teraz na swoim Całym światem mnie okrzyknęła Zanim znaczenie tego pojęcia pojęła Sam sobie zostawiony Jak w schronisku pies W sobie zastawiony Ty o tym dobrze wiesz Korona cierniowa z miłości na mej głowie Nikt mnie już nie skrzywdzi nikt nie powie Żem doświadczenia nigdy nie zaznał Całym tym chorym zachowaniem kasłał Choć może warto fortunie Drugiej szansy użyczyć Może lawina szczęścia lunie Może umie dobrze nam życzyć
  2. Czy w dążeniu do celu Napawać się chęcią Poddawać się marzeń kartelą Unosić się za pomocą helu W obłokach wyobraźni Na skraju jaźni Wędrując po Arkanii Idealni ludzie wymyślani Cel niczym oaza Na środku pustkowia Jak dla grabarza Piękna uroku nowia Chęć dobiegnięcia do pnia Który z każdym krokiem o dwa się oddala Kiedyś nadzieją teraz nienawiścią mnie to napala Moje życie już tak nie gna Czy cel w życiu zatracając Dryfować na niego nie zważając Dzień do dnia podobny Dzień co dzień sromotny Jak odróżnić jeden od drugiego Wszystkie zachodem zakończone Wszystkie smętnym żywotem oznaczone Odechciewa się tego wszystkiego Czemu rozumu zostawić odłogiem nie można Nie myśląc krok za krokiem z bestroska Głupota zaletą niczym medal się lśni Promyk nadzieji w moim sercu tli I niech szlag jasny to trafi Nie rozprawiam nad tym dalej Z rozumem jak w pustej hali Weź mi kurwa wódki nalej To wyjście jednorazowe Czas smutków tylko oddalające A cechy me ponaglające Każe wnet rozwiązać sprawy owe Więc z czystym rozumem I sumieniem na sztandze Powiem mojej ukochance Wypierdalaj z tłumem popłochem Agora żywiołem Twoim Niegdyś dla mnie teraz na swoim Całym światem mnie okrzyknęła Zanim znaczenie tego pojęcia pojęła Sam sobie zostawiony Jak w schronisku pies W sobie zastawiony Ty o tym dobrze wiesz Korona cierniowa z miłości na mej głowie Nikt mnie już nie skrzywdzi nikt nie powie Żem doświadczenia nigdy nie zaznał Całym tym chorym zachowaniem kasłał Choć może warto fortunie Drugiej szansy użyczyć Może lawina szczęścia lunie Może umie dobrze nam życzyć
×
×
  • Dodaj nową pozycję...