Pan A z na przeciwka ogląda kolekcję ortalionowych pawi pana B zakupionych wczoraj na ranem. Gospodarz walczy z resztkami cegieł, które złośliwie(?) podrzuciła mu dobra wróżka.
A:Panie kołodzieju, poszanowanie.
B:Tak, tak.
A:No wie pan, panie kołodzieju.
B:Nic na to nie poradzę. Dumka na jedno serce, a!
A:Nie zgadzam się, o nie. Ja tu z grzeczności. Podziwiać pragnę, a zanim cokolwiek powiem, pan łaskawy foch strzela i niegodziwe drżenia mojego dużego pastucha rozbudza. Jak tak można?
B:Przyznaję, jestem człowiek żądny uwielbienia i gdy zoczę wżłopidyrdka stoję dumnie w blasku.
A:Dlaczego pan...
B:Ktoś musi.
A:Nie, dlaczego pan odtrąca ogrom mojego zaufania dla potencjalnego znajomego, w końcu sąsiada? Po co budować więź, jakikolwiek kontakt na "A wiesz, panie, że ja..."?
B:Może czekam na "Naprawdę? Ja..."?
A:Pff.
B:Co tu "pff" przy moim ogrodzeniu pan sromotny będzie robił? Wypiernicza!
B porzuca grabienie cegieł. Celuje w głowę przybysza, groźnie wytrzeszczając oczy i jamę nosową. A zauważa interesujący łuk brew przybrany na potrzebę chwili.
A:Pff. Pff. Po stokroć 'pff'. To jest moja kolczuga na straży wrażliwej duszy. Więc ja na to pff. Jak pan się bawi?
B:Straciłem szacunek do pana, panie sąsiedzie. Liczyłem na atak, działanie, cokolwiek. Mizernym stęknięciem zamyka pan swój arsenał. To panu nie zależy na kontakcie!
A:Kał, żadna prawda! To że nie wyzwalam agresji, pff. Słowa ranią, niepotrzebnie. Mam w zanadrzu lepszą broń.
A rozwiera ręce na szerokość beczki. Między dłońmi pojawiają się niewidoczne strużki mrocznej materii, która wchłania wszelką radość i pogodę. Energicznie zespala ręce, podnosząc jednocześnie nogę i język ku podniebieniu.
A:Hai!
B:Chicco!
Pan A zostaje wyrzucony w dal. Wyraz zaskoczenia na twarzy pogłębia się odwrotnie proporcjonalnie do czucia pośladków.
A:Nie.
B:Tak. Haha. "Jak wykorzystać energię eteru, by postawić na swoim?" K.M.Soueaoyl?
A:Tak, ale wzmianki o strategii defensywy pojawiają się... w dwunastym tomie?
B:Poziom siódmy wojownika światła, voila!
A:Rozumiem, literatura podmiotu. Pożyczysz?
B;Niech wejdzie.
Pan B otwiera serdecznie ramiona w stronę pana A, wypuszczając grabie, które nadziewają najdostojniejszego pawia drobinkami tynku. Dobra wróżka potakuje.
-BAM-