Grzmoty, pioruny, błyskawice
Za co nas tak okrutnie każesz Panie
Wicher wyrywający drzewa
Cośmy Ci uczynili
Nie ma już wieży Babel
Potop zmył nasze grzechy
Za co nas każesz Panie
Cośmy Ci uczynili
Marny to płomyk nadziei
Marna ta iskra życia
Cośmy Ci uczynili
Że każesz nas Panie
Wichury wyciem
Grzmotem pioruna
Błyskawicy blaskiem
Która oświetla
Nasze dłonie
Złączone w przypływie trwogi
Nasze oczy
Zapłakane
Nasze usta
Szepczące modlitwy
Nasze głowy
Cierniem ukoronowane
Dziękuję za dobrą radę.
To co napisałaś ma swój urok, ale jednak to nie mój styl...
i jakoś mi nie pasuje do tego wiersza.
Wybacz proszę ;]
Pozwolisz jednak, że zostanie tak jak jest ;]
Również pozdrawiam
Samotność
Cisza wszędzie
Ciemność wokół
Myśli zatrzymane w pędzie
I niknące w gęstym mroku
Samotność
Smutek w bezsenną noc
Łzy płynące jak rzeka
Bezsilność, całkowita niemoc
A życie z rąk nam ucieka
Samotność
Samotne dni i wieczory
Z ludźmi, ale bez ludzi
I świat w czarno-białe kolory
Niepotrzebnie Bóg się tak trudził
Samotność
Jak cela zamknięta
Na życie nadziei - koniec
Przechodzisz wciąż z piekła do piekła
W pogoni za szczęściem toniesz
Dokładnie,
to nie miał być wiersz sensacyjny, ale właśnie skłaniający do refleksji
Nie twierdzę, że jest idealny, ale proszę o wyrozumiałość ;]
To dopiero mój pierwszy raz ;]
Dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam.
Piękne chwile tak szybko przemijają
Uciekają niesione wiatrem
Pozostawiają za sobą cichy żal
Spalone tym żalem pustynie
Piękne chwile tak szybko przemijają
Tak nagle znikają
W odmęcie wspomnień
Giną bezpowrotnie
W niepamięci uczuć.