Jackowi
kiedy zostanę twoją żoną będę chodziła boso
po domu w którym najważniejsza będzie podłoga
sosnowa i wiejski kominek z Jezusem drzemiącym
na ciepłych cegłach a te zioła jak nietoperze w dzień
wisieć będą kwiatami bliżej nas podglądając i pachnieć
jak my w pełni
księżyca zawsze lśnią policzki rumiane chociaż okryte
kiedy zostanę twoją żoną będziesz chodził boso
po domu małe stopki zaznaczą nasze ślady na drogach
gdzie drogowskazy zawsze były wrogie zegar obcy
bez godziny stanął między datą gołębie się rozpierzchły
we wszystkich miejscach gdzie ty i ja
w pełni
staliśmy się nowym Światem