Szary zegar godzinę wybija, 
więc człowiek do domu się zwija. 
Zostawia tu wszystkie sprawy, 
nie robi sobie kawy.  
Ucieka już z tego biura, 
na dole czeka fura. 
Podchodzi do niego człek  
i prosi go o lek. 
I błaga, płacze i krzyczy, 
Lecz on na niego ryczy -  
Lekarstwa ci nie dam kochany 
lekarstwa dla zakochanych? 
Bo czegoś takiego brak. 
A ciebie już zjada rak!  
Więc dalej podąża gdzieś w dal, 
ten człowiek idący co cal. 
On nigdy nie zaznał miłości 
i żyje w swojej wolności. 
Czasami tylko ma sen - 
że z nią przekracza Ren...