Babie lato zaczepiło się na moim nosie...
Udaje strumienie łez gubionych w biegu...
Jestem tu.
Klucz wpycham na siłę.
Zgrzyta w zamku - nie otworzę.
Dla kogo ją chowasz...?
Widok jeżynowych krzewów
zaklejają szczelnie
jesienne, kolorowe liście...
Mimo to świerszcz cyka spokojnie.
Choć wie, że odmierza ostatnie minuty
spalających się Letnich Miłości.
W ręce ściskam wrzos.
Coraz mocniej.
On jeden, tej jesieni
nie przekwitnie.
Jesteś...
Światło gubi się w Twoich włosach...
Na chwilę ciemno.
Dwie tafle jezior z głębią.
W nich odbity spokój bez skazy.
Tęcza uśmiechów...
Czy rzucisz ją znów nade mną?
Czy będzie kładką między nami...?
Słońce pochyla się nad Ziemią codziennie...
Ale nigdy jej nie dotyka...