Przechadzają się smyczki dźwięcznymi strunami, 
Układając miriady niebiańsko-ogniste, 
Zaostrzone jak noże twoimi czuciami, 
Zasłaniają mdłe cienie radości wieczystej,  
Bo prawdą, że drżenie i szczyty wszelakie, 
Przy Twojej, tak znaczeń zbyt wielu postaci, 
Wydają się spojrzeń nie warte, jednakie, 
Więc tracąc je wszystkie niewiele bym stracił,  
I trudno opisać z precyzją zalety - 
Speszone litery wbijają wzrok w ziemię, 
Gdyż w barwach przesytu Twej duszy planety, 
Bezkresne gam dźwięków przeróżne przestrzenie,  
Zostaje więc tylko przeklinać zły język, 
Niezdolny utrwalić tak lotnej istoty, 
Zachować na zawsze Twój wygląd powietrzny, 
I czerpać od Ciebie najwyższe snów loty