
Uśmiechnięta Gonia
Użytkownicy-
Postów
9 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Uśmiechnięta Gonia
-
Super opowiadanie.. :) Każda część idealnie zobrazowana i intrygująco wciągająca.. całość czuje się, akcja rozbudza wyobraźnię. Podoba mi się styl, łatwy, zrozumiały trafiający do każdej wrażliwości.. :)) Świetna narracja.. poprostu- samo życie! Pozdrawiam :)
-
Ciepła dłoń przyjaciela
Uśmiechnięta Gonia odpowiedział(a) na Uśmiechnięta Gonia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
.. faktycznie... przejęzyczenie.. rytał.. to proste.., ale tak naprawdę.. bardzo, bardzo dziękuję za miłą ocenę.. Pozdrawiam serdecznie :)) -
Ciepła dłoń przyjaciela
Uśmiechnięta Gonia odpowiedział(a) na Uśmiechnięta Gonia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dzień nie wyróżniał się niczym szczególnym.. Zwykłe codzienne sprawy toczyły się własnym, rytmem i właściwie nie można było nawet pomysleć, że wydarzy się coś niezwykłego.. Poranna kawa, szybki przegląd wiadomości w necie, i tuż po tym rytuarze w skrócie, ale dokładne przygotowanie do pracy w terenie.. Pomoc choremu - niezmiernie fascynujące zajęcie..być i czuć radość w kontakcie z człowiekiem..Dawać i czerpać siłę satysfakcji z drobnych powodzeń i uśmiechów idących wprost z ogromnej wdzięczności serca.. - to nie wystarczy wiedzieć.. - to tak naprawdę trzeba poczuć w sobie.. :) Zadziwiające.. ile można otrzymać zwykłych, życzliwie szczerych gestów za poprostu bycie.. takie chwilowe zatrzymanie się i podanie dłoni, przytulenie, uśmiech... To niezwykłe poczucie przyjaźni, oddanie siebie w niewielkim wymiarze, a jadnocześnie w ogromnym poczuciu dobroci sprawia, że można doznać świadomości spełnienia.. :) Dziś nie było szczególnych zadań. Zwykłe odwiedziny, wsparte ciepłą krótką rozmową o zdrowiu, i o braku zdrowia... Podanie wskazówek i mobilizacja do prostych wokół siebie czynności.Każdy z moich podopiecznych w równy, podobny sobie sposób okazywał radość i przedstawiał swoją własną wizję spotkanego "anioła". Ten cudowny, nadprzyrodzony i wręcz " boski " przyjaciel - widziany tylko ich oczyma - z ciepłym przyjaznym uśmiechem zamieniał w jednej chwili umęczone , stroskane serca w nadwyraz młodzieńczą, lekką wizję pięknego świata. Świeciło wówczas wśród nich gorące słońce!! To było naprawdę miłe doznanie - miłe na miarę wielkiego sukcesu.. I znów zamyśliłam się.. Tym razem nad uczuciem przyjaźni, jej siłą i mocą .. Pomyślałam wówczas i zadałam sobie pytanie o jej rozmiar, granice.. ; ile jej nadzwyczajnej wartości, wystarcza człowiekowi, aby mieć ją dla innych, i ile człowiek jest jej w stanie przyjąć..aby nie pogubić się w sobie.. ?? Rozmyślając dalej i głębiej, analizując własne życie, wzajemne relacje z bliskimi, rodziną, wspominając różne epizody życia dowiedziałam się czym ona była i jest dla mnie... Zrozumiałam jej znaczenie, zauważyłam ile nieprawdziwości doznałam, a jak wiele z niej, prawdziwie umiałam ofiarować.. Mieszało się we mnie różnorodność odczuć, pomyślałam o wielu moich brakach i zbyt wielkich oczekiwaniach.. Ale mimo tych wszystkich "kombinacji" rozważań odnajdywałam zawsze tą samą odpowiedź.. - Ciepła dłoń przyjaciela... to najwspanialszy "środek" podany w chwilach zagubienia, niepewności, w utracie sił czy w osamotnieniu.. Jej dotyk, to najprostrzy z wszechmożliwych gestów, który w tej swojej właśnie niezmiernej prostocie łączy siłę z niemocą, rozpacz z ukojeniem, a dobre serce z beznadziejnością pustki, samotności. Uśmiechnęłam się do tych myśli, do takich właśnie chwil i zobaczyłam jak bardzo cieszę się, że jestem... :) Słońce chyliło się ku zachodowi... Zmęczenie dnia dało się odczuć we wszystkich częściach mojego ciała i umysłu... "Coś" znów troszkę ze mnie uciekło, "coś" odebrało mi siłę i zmusiło mnie do poddania się naturalnej mocy snu. Zasypiając, wtuliłam się w ciepło, czując spokój uśpienia. I zobaczyłam ich wszystkich cudownie radosnych.. Wszyscy byli przytuleni do dłoni swojego "anioła" Ogarnął mnie naturalny spokój... -
Wilczo-Owcza krucjata
Uśmiechnięta Gonia odpowiedział(a) na Mr.Eko utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Zabawny tekst,bardzo dynamiczna akcja,sprawia wrażenie jakby był kontynuacją szalonych gier komputerowych.. ale wstęp kojarzy mi się z Bajkami J. de La Fontaine.. :)) Pozdrawiam.. :) -
Uśmiech dnia
Uśmiechnięta Gonia odpowiedział(a) na Uśmiechnięta Gonia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dziękuję za miłą ocenę.. :) , to dla mnie duże wyróżnienie i niemała pochawała zwłaszcza, że jest to mój całkowity debiut w pisaniu.. hmm.. rzeczywiście - to uśmiech Goni.. :) Pozdrawiam serdecznie :)) -
Uśmiech dnia
Uśmiechnięta Gonia odpowiedział(a) na Uśmiechnięta Gonia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Słońce budziło się do życia. Jego radosne promienie wpadały przez okno wprost na ścianę mojej sypialni. Ich wesoły blask rozjaśniał kolory, nadając im świeżość młodego poranka. Nowy dzień - nowa nadzieja.. Skoro słońce już wstało, a niebo przepełnio się świeżym błękitem to napewno zapowiada się cudowny dzień.. :) Moje pociechy - młode kociątka już dawno nie spały.. Czekały cierpliwie kiedy dam im znak, że zaczynamy poranną krzątaninę.., a ja tymczasem uradowana tym pięknym porankiem snułam plany jak nie zmarnować dnia i dobrze wypełnić każdą dzisiejszą chwilę.. Kiedyś taki poranek wyglądał u mnie zupełnie innaczej. Wtedy to myśli krążyły wokół konieczności pozałatwiania kolejnych ważnych spraw ... : - wezwanie do szkoły - syn znowu zbagatelizował polecenia nauczyciela, - nowy wydatek - trzeba kupić córce buty do sukienki na występ, - z Belunią koniecznie do weterynarza - wieczorem mocno skaleczyła łapę, - i jeszcze mój "niezastąpiony" mąż... skarżył się na bóle pleców - trzeba coś zaradzić.. Dla mnie samej w tej porannej gonitwie myśli zazwyczaj brakowało już miejsca.. Ale najważniejsze... Mogłam czuć się szczęliwa, gdyż byłam najlepszą mamą, dobrą żoną i troskliwą opiekunką.. Dzisiaj te wszystkie dawne zawirowania stały się tylko wspomnieniem.Czas i bolesne wydarzenia zmieniły wszystko we mnie i wokół mnie także....Za sprawą wielkiego rozczarowania cały mój dotychczasowy harmonijny i rodzinny świat rozsypał się na drobne kawałki.. - rozpadł, i nic już nie było w stanie jego na nowo posklejać.. Pozostał jedynie niesmak, ale już wtedy wiedziałam, że muszę, i byłam wręcz tego pewna, iż moją pozostałość należy ponownie zacząć budować.. Trwała poranna krzątanina po mieszkaniu.Szykowałam śniadanie, i same pyszności moim podopiecznym psotkom, które nie odstępując mnie, z całą swoją młodzieńczą dostojnością co rusz demonstrowały swoją kocią fizyczną naturę.. Syn też już dawno siedział przy swoim komputerze. Zatopiony w myślach, pogrążony we własnym wirtualnym świecie, od czasu do czasu wybuchał głośnym śmiechem, jakby tym właśnie sposobem chciał zaznaczyć ciągłe jeszcze ze mną przebywanie.. Od kiedy córka wyprowadziła się na tzw."swoje" - w domu zrobiło się bardziej milcząco, a każda moja próba zakłócenia tej ciszy, przybierała jedynie formę czystego monologu.. Można by więc pomyśleć, że moja obecność w tej rzeczywistości nie posiada już większego znaczenia.. Słońce unosiło się coraz wyżej. Jego jeszcze mocniejsze ciepło kusiło i wręcz nieodparcie zapraszało do skorzystania z jego błogich dobrodziejstw. Na taką okazję czekałam już od dawna, i właśnie tego dnia nie mogłam oprzeć się takiej pokusie. Z naturalną więc radością postanowiłam zająć miejsce na moim balkonie..Na tą chwilę czekały też moje dwie ulubienice.. To ich najszczęśliwsze pragnienie.. - móc leniwie wylegiwać się na słońcu i mieć jeszcze mnie obok siebie... To był wspaniały, błogi relaks, cudowne doznanie spokoju i niepowtarzalna chwila wielkiego zamyślenia... Siedząc tak śledziłam wzrokiem opieszałych przechodniów, rozbrykane, rozkrzyczane dzieci i biegające za nimi milutkie, puszyste czworonogi - to wszystko wprowadziło mnie w zdumienie... Poczułam wówczas przerażający upływ czasu.... Zobaczyłam obrazy dobrze mi znane lecz niepocieszenie odległe... Zupełnie świadomie dostrzegłam w sobie bezpowrotne odejście... Odejście z centrum najlepszych chwil do miejsca gdzie tylko ja jestem i nic oprócz mnie... to stało się przerażające.. bolesne... - Co dalej ? - spytałam samą siebie.. Odpowiedzi jednak nie usłyszałam... Trwał we mnie wielki, ogromny żal.. i tylko on stawał się z każdą chwilą nad podziw mocny..i aż tak bardzo, że przysłonił sobą całe piękno tego radosnego dnia jaki starałam się i chciałam przeżyć, zapamiętać.. Wiedziałam już i czułam to napewno.. jak czasem uśmiech przychodzi z trudem..... -
... wszystko albo nic.. ta albo żadna.. to niespotykanie wielkie pragnienie posiadania.. zatrzymania uczuć tylko dla siebie.. tak to widzę.. ten rycerz zadziwia wielką siłą swej uczuciowości..- jej potencjał zdaje się być nieskończenie wielki.. Pozytywnie.. :))
-
Bóg. Honor. Ojczyzna.
Uśmiechnięta Gonia odpowiedział(a) na Babcia_Zosia utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
...Dziś te wartości każde z osobna nie łączone ze sobą stanowią w oczach młodych ludzi pojedynczą , samą w sobie własną moc i znaczenie.. Tam gdzie jest BÓG, nie można mówić o OJCZYŹNIE.. a HONOR.. jest niejednokrotnie rozumiany jako osobisty element osobowości. Kiedyś, jak wiemy z historii te trzy "hasła" były jak grom, jak strzał i wezwanie do stania na baczność wobec całokształtu życia , działań i myślenia.. Dziś historia, jej obraz wytworzyły w umyśle zwłaszcza młodych , niedoświadczonych , wzorujących swoje poglądy na negatywnych przesłankach - pojęcia mniej ambitne a bardziej obojętne i niewrażliwe. Reasumując : - wszystkie trzy tak wielkie kiedyś wartości.. dziś.. straciły już swoją moc.. chociaż znajdą się jeszcze miejsca gdzie uzmysłowione - porwą uczucia swoja wewnętrzną siłą... Dla mnie... może przez sentyment i umiłowanie mojej oczyzny.. słowa te mają nadal magiczną moc... i wiem, że budzą we mnie swoją treścią wielkie pozytywne emocje.. :)