Miałem mały problem z wycięciem zaprezentowanego fragmentu. Pod wpływem weny spisałem dużo dłuższy, surowy tekst, który staram się teraz jakoś podzielić i oszlifować.
Dzięki Poranna za słowa krytyki;)
Zastanawiałem się spoglądając na dwoje po ukradku
Może ludzie dobierają się w pary co jest kwestią przypadku
Może z nudów są ze sobą nazywając siebie czyjaś drugą połową
Może ludzie jak zwierzęta są dla siebie obojętni
A może to przyzwyczajenie dziwne znane nie od dzisiaj
A może to tradycja lub zwyczaj
Daje im prawo ingerować w czyjeś życie
Zmieniać je przerzucać zasady z lewa na prawo
Zmieniać postrzeganie kolorów
Mówić że białe jest czarne a czarne? No cóz nie istnieje bo są razem
Mówiąc tak mydlą sobie oczy
Żyją w przekonaniu że każde z nich w to samo wierzy
Żadne z nich tej magicznej granicy poznania nie przekroczy
Że różowe okulary miłością od niechcenia nazwane pozostaną na oczach
Że każde z nich jedynie przez te okulary będzie widziane
Może to jedynie umowa taka
Jak w książce śmiesznego Jonatana
Udawać że wszystko jest inaczej
By ukryć jedynie zło jakie drzemie w każdym
Stwarzamy pozorów świat doskonały
A kto w to nie uwierzy może się czuć z góry przegrany
Czyli wiedzieć zbyt wiele znaczy nieufność w miłości istnienie
Być samotnym pośród tych co uważają niby
Iż miłość jest jedynym cennym zapomnieniem