Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sa De

Użytkownicy
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Sa De

  1. prawdziwy merytorycznie, smaczny w przekazie... choć dość smutny... koniec końców sami sobie jesteśmy winni swoje obłędy i paranoje... może najwyższy czas w końcu się z nich obudzić? serdecznie pozdrawiam :)))
  2. naprawdę, cała przyjemność po mojej stronie. pozdrawiam.
  3. zdaje się, że da się wskazać co najmniej kilka różnych przyczyn, dla których dany przekaz do odbiorcy "nie trafia". niekoniecznie musi to polegać na złym napisaniu wiersza albo na nieuważnym jego czytaniu. czasem jest to tylko kwestia różnego smaku albo różnej wyobraźni. czasem różnego doświadczenia życiowego. dlatego lepiej uważać z autorytatywnymi ocenami. wiersz mi się podoba i już. rozumiem go, a raczej czuję, i dlatego uważam, że warto go bronić.
  4. a ja nie dostrzegam w wierszu większych błędów gramatycznych, dużą elastyczność osiągnięto w tej mierze dzieki brakowi interpunkcji. nie chcę być małostkowa, więc nie czepiam się "ogonków", które każdy, jeśli nie korektor to choćby nawet zecer, jest w stanie sam dostawić. od czasów Witkacego nie wypominam też nikomu bełkotliwości. w mojej subiektywnej opinii wiersz jest bardzo spójny, logiczny i czytelny, a na uwagę zasługują w szczególności trafne i dotkliwo-malownicze metafory. w zupełności jestem na TAK!!! :)
  5. świetne!!!
  6. wiersz jest o Mamie, to proste. dopóki jesteśmy tylko dziećmi widzimy w niej tylko Matkę, słodycz, bezpieczeństwo, dostępność, opiekę. nie zdajemy sobie sprawy, że przede wszystkim jest człowiekiem, kobietą o własnej historii, która wcale nie musi być taka różowa i pachnąca jak piersi pełne mleka. są matki zapomniane przez Boga, wyklęte przez ograniczonych ludzi, które przez całe swoje życie chronią swe dzieci przed goryczą własnej samotności. a otrzymana w zamian miłość tych najmniejszych zastępuje takim matkom nieobecnego Anioła Stróża. piękny, wzruszający, pełen zrozumienia i wdzięczności wiersz. dziękuję.
  7. :))) dziewiątka wzięła się z Dantego. miło, że się podoba :)
  8. hm... ciekawa uwaga. zastanawiam się nad nią. mam wrażenie, że gdyby posłuchać Twojej sugestii tematem przewodnim stałby się sam upadek (który jak najbardziej jest wdzięcznym tematem do oddania w słowach, które przy odrobinie wyobraźni stają się ciałem... uuups zabolało ;) ). a nie do końca o to mi chodziło. chciałam raczej skupić przez chwilę uwagę na postaci, która walczy sama ze sobą: pomóc czy nie pomóc, interweniować czy nie? stąd tytuł. aczkolwiek przyznaję się, że rzeczywiście mam problemy z dosłownością. taka maniera z życia wzięta, kompletnie bezużyteczna w miejscu takie jak to... pracujemy nad zmianą perspektywy, pracujemy :)
  9. dziękuję. nigdy nie usłyszałam milszego komplementu. pozdrawiam :)
  10. zanim zdążę pojedyncze głoski poprowadzić w myśli w namacalne kształty - na dłoni mi podajesz całą mnie
  11. za każdym razem gdy próbuje wspiąć się na najwyższy krawężnik rodzi się w niej przemożne pragnienie by wysłać na ratunek świadome ramiona a ciało takie miękkie a beton taki niewzruszony... niewzruszenie pozostaje na miejscu przekonując siebie że więcej miłości potrzeba na upadek kontrolowany
  12. za dziewiątym kręgiem podbiegunowym od rana do nocy rodzi się zmierzch znajomymi ulicami w lunatycznym transie grzecznie spacerują tubylcy nie zapalam się światłem głuchoniemych wzwodów tylko dzieciom przed snem szepczę do ucha zaklęcia pełne fotonów
  13. nie ma co stawiać sprawy na ostrzu noża, chociaż tym autorka przekonała mnie, że jednak potrafi mocniej- teraz wystarczy przenieść to na wiersz i będzie ok :) to jest warsztat i nie warto wpadać w gniew po uwadze czytelnika, a ja nadal uważam, że tytuł dobry i warto dla niego ratować wiersz; tyle moim skromnym zdaniem, ale wiersz oczywiście Twój pozdrawiam :) hm... chyba nigdy nie opuszczę "Warsztatu" :((( mój komentarz w zamierzeniu nie miał w sobie ani krztyny gniewu, miał być trochę żartobliwy, a trochę próbą zrozumienia stanu ducha komentatorki, gdy "nachodzi ją, by coś zmasakrować". zdaje się, że wyszło wręcz przeciwnie... co do meritum: wszystko jest chyba kwestią indywidualnej wrażliwości. w moim odczuciu zestawienie słodkiej szarlotki z surowym mięsem i niestrawnością jest wystarczającym hardcorem jak na wnuczkę rzeźnika. ale rozumiem, że inni mogą poczuć niedosyt. dziękuję za opinię! wcale nie poczułam się dotknięta ani urażona!! serdecznie pozdrawiam
  14. no tak. rozumiem, że po walce z Adamkiem deser z surowego mięsa nie ma szans zabrzmieć wystarczająco ostro ;) fakt, że czasem trudno biodrami wygrać na pięści... pozdrawiam :)
  15. zwykły punkt może utworzyć koniunkcję, gdy się umie go postawić. oby więcej takiej pomocy :)))
  16. najchętniej zaprosiłabym Cię na gorącą szarlotkę z lodami ale mam piekarnik, który mrozi i lodówkę, która grzeje - kłopotliwe wiano przekazywane po kądzieli od lat żywię się jedynie surowym mięsem i nadal dostaję po nim niestrawności
  17. długo nie mogłam znaleźć puenty do tej klepaniny. ale Twój komentarz mnie oświecił :) powinno być " a świat?... zaśmiał mi się tylko w twarz" dziękuję i pozdrawiam
  18. wyśniłam Cię między oddechem niespokojnych myśli a karminem niecierpliwych warg wymyśliłam Cię lekką frazą prowadzony werset błyskotliwym orężem uzbroił Twój kark wypieściłam Cię z uważną czułością wyrzeźbione serce zachłanne tchnęło życie gdzie dotąd tkwił brak wyłoniłeś się spośród wygłodniałych marzeń sam wybrałeś sobie przenikliwość źrenic i nadgarstków smak wykarmiłam Cię miodem wypoiłam mlekiem szaleństwem odkupiłam co nazwałeś grzechem chciałam byś był dla mnie całym światem (czego zechce dla mnie świat?)
  19. 'próbówka' była zatem bardzo na miejscu :)
  20. czasem komplement więcej mówi o tym, kto go prawi, niż o samym przedmiocie komplementu. podobnie z krytyką. do opinii też należy pochodzić krytycznie. i nie zachłystywać się sodówką. tylko tyle.
  21. ultramaryna :)
  22. nie ma ducha bez strumienia krwi. a tu "taka Ameryka, plastikowa kicha". i ja tęsknię.
  23. prośba o śmierć wykończonego absurdami rzeczywistości umysłu. jedyną alternatywą: akceptacja jedności przeciwieństw, co przekracza możliwości racjonalnego intelektu. czuć desperację. "i tak warto żyć". pozdrawiam :)
  24. ja czytam: nie warto być człowiekiem i nigdy nie zgrzeszyć. coś pomiędzy "Bo słuchajcie i zważcie u siebie, Że według Bożego rozkazu: Kto nie dotknął ziemi ni razu, Ten nigdy nie może być w niebie". a etycznymi/religijnymi fundamentalistami, rozprawiającymi całymi dniami o powołaniu do czynienia dobra i w imię tej idei najchętniej ukamienowaliby "z karabinu" każdego zło-czyńcę. dla mnie i filozoficznie, i czytelnie; szczególnie "więzień człowieczeństwa". zmieniłabym tylko tytuł. na bez 'jest'. ale to kwestia czysto techniczna. pozdrawiam.
  25. miód
×
×
  • Dodaj nową pozycję...