Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jacek Żeromski

Użytkownicy
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jacek Żeromski

  1. Mieszkam w Twojej świadomości w kosmosie Twoich myśli Póki żyjesz uśmiecham się do Ciebie z krańca światów zza leśnej dróżki z balkonu pełnego kwiatów patrz już pełnia lata W młodości Ducha mówię sobie żeś trochę blady skosztuj malin z mojego ogrodu wnet świadomość Twoja nabierze rumieńców i świat przyszły okryje się szalem pewności Proszę Ciebie skosztuj tych malin wieczność czeka
  2. Światło wzeszło nad krainą szeptów przyniosło iskrzenie barw jasnych aż po granice horyzontu A cień na ich krańcach czyha i powoli na nie zachodzi I ruszył Duch z oddechem na twarzy miarowo równym krokiem na spotkanie cienia A oręż jego z czerni piasku i z czerwieni skał Duch kroczy i majaczy z cieniem na horyzoncie nieba purpurowego A światło świeci nad nimi i wnet jasność ciemnieje w rewirach zażyłości Ducha z cieniem
  3. Światło wzeszło nad krainą szeptów przyniosło iskrzenie barw jasnych aż po granice horyzontu A cień na ich krańcach czyha i powoli na nie zachodzi I ruszył Duch z oddechem na twarzy miarowo równym krokiem na spotkanie cienia A oręż jego z czerni piasku i z czerwieni skał Duch kroczy i majaczy z cieniem na horyzoncie nieba purpurowego A światło świeci nad nimi i wnet jasność ciemnieje w rewirach zażyłości Ducha z cieniem
  4. dziękuję Wam serdecznie za głosy krytyki. Postanowiłem,że w tym wierszu już nic nie zmienię.Brak pomysłu.
  5. O srebrnej północy pajęczyna księżycowa rozpostarła się nad światem Miasta ciche i spokojne o pustych ulicach rozświetla białe światło północy Na starej szachownicy przez korony królowej w ciemność nocy wlewa się blask jaskrawy i uderza w bok jednej z wieżyc Partia szachów właśnie się rozgrywa pajęczyna księżycowa rozpostarła się na ustawionych figurach Piony stoją w jasności O północy srebrnej pola czarne i białe kryją się srebrem Gdy zagadkowy zegar stary bije pełną godzinę zielony spokój liści wrasta w przestrzeń i wznosi kwiaty czarnobiałe o ciemności do wskazówek zegara Tymczasem świt nadejdzie figury na powrót znieruchomieją zielony liść będzie pamiętał nocne uderzenie jasności spod królewskiej korony Ulicami miast przemknie blady poranek blask co uderzył w ciemności się spłoszy Król chwyci się wskazówek zegara a królowej korona drewnem się przetoczy Cóż to za jasność biła o północy? To Tajemnica co z mroków przyszła niosła światło aż od pierścieni Saturna Roszada miała się dokonać By liść bluszczu opowiedział ptakom w blady świt o srebrnej,królewskiej grze srebrną północą przychodzącej
  6. Już za widnokręgiem pulsuje pomarańczowa kula To wstaje słońce Idźmy ku szczytom gór co budzą się z mglistego odrętwienia słyszę echo głosów pośród zagajnika brzozowego dotykajmy korę brzóz by westchnęło niebo gotowe na jasność w złocie widziałem motyla co koniuszkami skrzydeł dotykał kwiatów wrzosowiska na łące I słońce wibrowało ciepłem na gałęzi Korony drzew śpiewały na powitanie światła wzdychały pola za zielenią Widziałem jak obraz ten weseli gromadę ptaków co ożywiała mą duszę śpiewem a meandry leśnych ścieżek prowadziły ku zachwytom nad wodami nieskończoności
  7. O srebrnej północy pajęczyna księżycowa rozpostarła się nad światem Miasta ciche i spokojne o pustych ulicach rozświetla białe światło północy Na starej szachownicy przez korony królowej w ciemność nocy wlewa się blask jaskrawy i uderza w bok jednej z wieżyc Partia szachów właśnie się rozgrywa pajęczyna księżycowa rozpostarła się na ustawionych figurach Piony stoją w jasności O północy srebrnej pola czarne i białe kryją się srebrem Gdy zagadkowy zegar stary bije pełną godzinę zielony spokój liści wrasta w przestrzeń i wznosi kwiaty czarnobiałe o ciemności do wskazówek zegara Gdy tymczasem świt nadejdzie figury na powrót znieruchomieją zielony liść będzie pamiętał nocne uderzenie jasności spod królewskiej korony Ulicami miast przemknie blady poranek blask co uderzył w ciemności się spłoszy Król chwyci się wskazówek zegara a królowej korona drewnem się przetoczy Cóż to za jasność biła o północy? To Tajemnica co z mroków przyszła niosła światło aż od pierścieni Saturna Roszada miała się dokonać By liść bluszczu opowiedział ptakom w blady świt o srebrnej,królewskiej grze srebrną północą przychodzącej
  8. bardzo się cieszę Michale, że Ci się podoba. Dziękuję za miłe słowa.Piszę dalej,a Twoja opinia jeszcze bardziej mnie uskrzydla.
  9. Szepty stukają do okien złociste chcą mnie zabrać w krainę radosnej samotności Już otwierają mnie na wielką przestrzeń widzę w dali horyzont kołyszący leniwie tysiącem drzew Powietrze wypełniają zapachy nowych narodzin a wszystko uśnięte w białym niebie choć takie żywe i pełne wdzięku I kołyszą się włosy szepczące wzdłuż drogi Kręcą się wokół starych drzew i w zagajnikach płyną w złocie włosy cichego bluszczu Uczesane z licznymi liśćmi szeleszczą i szepczą przy każdym kwiecie kwitnącym w Tajemnicy Światła trwam pośród szeptów by chłonąć ich głosy
  10. W oddechu wiatrów południowych wspominam niebo czyste Echem drzew zielonych w jaskiniach skał woda krąży to jedyny nurt myśli jaki wspominam Zieleń świata aż po dzieciństwo kwiatów radosne zagłębienia liści w łagodnych promieniach słońca ku zakurzonym zakrętom dróg w zakamarkach miasta Mieni się złoto w południowym wietrze i drga struna w ciszy żywiołu napina obraz roślinności w przestrzeni wibruje na niebieskich kałużach po wiosennym deszczu Nadmorskie zabawy w słońcu,z gitarą w ręku piasek i woda o świcie taka jest pieśń skowronka znad złotozielonych krain południowym wiatrem przyniesiona
  11. stary Kredensie, dziękuję za podpowiedź.Rzeczywiście nie zauważyłem,że nadużyłem tych form -szczególnie "jej".Po likwidacji tych zaimków stwierdziłem,że wymowa wiersza jest bardziej wyrazista,bardziej ostra.Także poprawiłem zgodnie z Twoją sugestią.I w jednym miejscu dodałem jedno słowo. jeszcze raz: dziękuję. Kristoforusie, chodziło mi o pokazanie jakim pyłem jest człowiek wobec ogromu wszechświata.Jak chwilowe jest jego życie w porównaniu z życiem gwiazdy.Dla mnie samego ta wiedza o wszechświecie jest porażająca.Szczególnie właśnie poruszają mnie kwestie związane z temperaturami,prędkościami i długością życia tworów wszechświata.Jest to wszystko wprost niewyobrażalne.Stąd musiał powstać taki wiersz.I jeszcze jedna sprawa tu przeze mnie poruszona: kwestia poziomu naszego rozwoju cywilizacyjnego w odniesieniu do możliwości eksploracji kosmosu.Nasza cywilizacja ma mimo wysokiego i obecnie szybkiego poziomu rozwoju znikome,powtarzam, znikome możliwości podróżowania we wszechświecie.Ta świadomość powoduje,że stawiam sobie pytania-czy kiedykolwiek takie eksploracje kosmosu będą możliwe?Jest to dla mnie wątpliwe,abyśmy w ogóle kiedykolwiek dotarli do choćby trochę odległych punktów we wszechświecie. To tyle.
  12. A gwiazdy drwią sobie z czasu W rozemglonej chmurze pyłu świecą jasnym światłem u źródeł środka I jarzy się supernowa echem wieczności gazy płoną ponad wszelką skalę wymyka się ciepło Gdzieś daleko nad kulistą powierzchnią stopił się ostatni pancerz międzygalaktycznego sterowca Mkną krągłe olbrzymy w przestrzeni wszechświata
  13. Stoję w oknie gdzieś pomiędzy nocą a dniem gdzieś pośrodku i rozkładam ramiona Wyobrażam sobie jak to jest mieć skrzydła gotowe do lotu Jestem w chmurach już lecę tam gdzie słońce wschodzi by chwycić orła za ramię by być w czułości jego wiatrów i razem z Światłem drgać na zielonym liściu Chwycić się pajęczyny srebrzystej i poczuć lekkość łąki rozgrzanej I tylko stoję w oknie już zmierzch nadchodzi fioletowy myśli mkną do okien gdy odlecą oskrzydlone ujrzę je na niebie pośród moich marzeń będą roześmiane,skore do zabawy Za dnia jeszcze odfruną za horyzont i znów stanę w oknie by ujrzeć to co w duszy dojrzewa
×
×
  • Dodaj nową pozycję...