Tkliwie spływa łza
błędnej źrenicy spojrzeniem spleciona
Rozciągnięta, dokończona perlista zorza
od zarania codziennie spełniona
Hej! Człowieku! W podróżnych bezkresach
na peronach, salonach, zawszonych budach
w kłębach czarów, świątyń placach
idź człowieku, idź nie zawracaj
Usiądziesz frasobliwie przy krawędzi dnia
ułożysz w trawie plecy, leżą palce, głowa
Żołądek, żabki błękitne, Honer gra
płynie słoneczna, dżdżem płukana melodia
Potrząsając rzęsami, pięciolinie ustraja nieboskłon
szesnastki, gwiazdy, mol i ton
Słodko, dostojnie, srebrzysty talar kołuje na tron
na zagłówku acapella Fitzgerald i summertime