Chodzę w ciemnościach,
Po ścieżkach niezmierzonych..
By dowieść żem wart jest,
spojrzenia chodź jednego tego Anioła.
Ale czy to jest realne marzenie ?
Ech.. życie przemija, jak oka mgnienie..
Oto docieram do rozwidlenia dróg.
W prawo pójdę, taką drogę wybrałem dla mych nóg.
...Teraz milczę.., jak kamień..jak trup.
I stoję na krawędzi światów,
przed wodospadami cierpienia,
by skoczyć do oceanu śmierci...
By stoczyć się z góry życia,
być zapomnianym, w czeluściach piekieł.
Nigdy nie ujrzę już, mego Anioła.
Usunę się w zapomnienie..
To odbiera mi wszelką nadzieje.
Lecz zawsze będę pamiętał o mym Aniele,
gdyż to z nią me serce, duszę i życie dzielę.