Smutek przysiadł zgarbiony.
Serce w lęku zamarło,
udaje, ze go nie ma,
by nie bolało za bardzo.
Zduszony płacz osiada
welonem deszczu przykryty.
Gardło zamknięte milczeniem
przerażone nie krzyczy.
Zmrożona uciekam prawdzie,
odsuwam nieuniknione.
Samotność niby bumerang
dotyka poranione.