Ona objęta w pół, tańczy jeszcze młoda,
kobieta - świeżość ją trąca o suknię, o szal,
z bieli i lilii.
Ona objęta w pierś, tańczy jeszcze kobieta,
na kruchym palcu pękła jej żyłka,
w tysiące zmarszczek.
Brodzi stopami w srebrny kurz, szepcze coś w cień,
coś ściska jej ruchy, tańcz, tańcz,
z podróży w podróż.
Z wiersza w wiersz prowadź ramię w dźwięk,
aż dancing wypali cię jak lampa oliwę,
do dna.
Uschniesz w jedwabną skorupkę i powieszą,
cię w szafie, między rzeczy,
już nie używane.